Nie tak dawno, bo 02.06 zostałam zaproszona na wieczorny raut organizowany przez Ambasadę Włoską z okazji Święta Republiki. Zaprosił mnie na to przyjęcie jeden z konsulów włoskich ( ciekawa znajomość-może kiedyś o niej napiszę).
Na początku, od razu bardzo się ucieszyłam , że mogę uczestniczyć w takim eleganckim wydarzeniu , ale trochę później dopadło mnie dziwne (ha ha) pyt.: co na siebie włożyć? Tym bardziej, że do Warszawy wybierałam się z mojej wsi...
[easy-social-share buttons="facebook,google,twitter" counters=0]
Kochani, ponieważ nie opanowałam jeszcze wszystkich umiejętności władania blogiem, przez kilka najbliższych dni mogą na stronach znikać zdjęcia lub ulegać zmianie pewne elementy. I tak ma być na chwilkę :)
Ale to wszystko po to, by w późniejszym czasie już wszystko było po mandarynkowemu :)
Za utrudnienia przepraszam, ale oczywiście czekam tu na Was - w moim mandarynkowym świecie. I oczywiście soczyście pozdrawiam :)...
[easy-social-share buttons="facebook,google,twitter" counters=0]
Jedną z pierwszych mini podróży po 50-ce, był krótki wypad do Lwowa, rodzinnego miasta mojej kochanej mamy Miśki..(tak pieszczotliwie ją nazywałam, a od trzech lat jest już tylko w moim sercu....)
Ponieważ mam mały domek na Roztoczu, w pobliżu granicy ukraińskiej (14 km) - tu rozpoczęliśmy naszą eskapadę. Wybraliśmy się – tzn. ja z córkami i moja przyjaciółka Kristi z synem, który przyjechał z Nowej Zelandii ( tam mieszka na stałe...
[easy-social-share buttons="facebook,google,twitter" counters=0]