Życie jest nieprzewidywalne…

Ogólna, Pamiętniki EK, Pokochaj Roztocze |

 Życie jest nieprzewidywalne…

Witajcie kochani po długiej przerwie…trochę to trwało, zanim dotarłam do mojej krainy szczęśliwości- mojej małej wioseczki na Roztoczu. Wrażeń i przemyśleń mam całą głowę i nawet nie wiem od czego zacząć! Na pewno pierwsze, o czym pomyślałam – to fakt, że życie jest nieprzewidywalne!!! Ze względu na trudna sytuację w świecie, wojnie na Ukrainie i trudną sytuację w naszym kraju…kiedy szaleje ogromna drożyzna, postanowiłam w tym roku, że te wakacje spędzę na Roztoczu! Jak tu szaleć kiedy emerytura wynosi 1400,00 zł ?!

Jak zamożna emerytka…

Jednak zaszalałam jak bardzo zamożna emerytka już dwa razy podczas tych wakacji dzięki moim kochanym córkom! Jedne wspaniałe wakacje spędziłam ze starszą córką Magdą na południu Anglii, a teraz – jak pisałam wcześniej – wakacje na greckiej wyspie Lesbos, które zorganizowała młodsza córka dla nas razem! Cóż to były za wakacje…będę miała o czym pisać i pokazywać piękne zdjęcia pełne cudownych wrażeń! Podobno to jeszcze nie koniec na tym!😂😂

Od dawna słyszę…

Od dawna słyszę od moich znajomych i przyjaciół, że mam wyjątkowe córki! Obydwie bardzo  troszczą się o mnie i dają do zrozumienia, że mam się niczym nie przejmować! Chyba coś w tym jest, bo niestety prawie wszystkie moje przyjaciółki raczej mają problemy i nienajlepsze relacje ze swoimi dziećmi i mało z nich radości! Dlaczego tak jest? Nie wiem, nie potrafię tego zrozumieć! Co jest tego przyczyną, też nie wiem?

Wychowywałam moje dziewczyny sama ( starsza miała 8lat, a młodsza zaledwie 2lata – kiedy zostałyśmy same))było ciężko, ale mimo wszystko radośnie! Nauczyłyśmy się cieszyć już wtedy najmniejszymi drobiazgami, doceniać ludzi którzy byli nie tylko blisko nas i na co dzień zachwycać się naturą! Kiedyś starsza córka, kiedy powiedziałam jakie są dobre dla mnie, powiedziała: pamiętamy jak Ty dbałaś o swoich rodziców i jak bardzo kochałaś swoją mamę sprawiając, żeby jej dostarczać dużo radości każdego dnia! Może to jest jakiś klucz do tego przemyślenia …nie wiem…Jestem ciekawa jakie jest Wasze zdanie na ten temat i czy też macie dobre dla Was dzieci?

Ale się rozpędziłam w innym kierunku niż zamierzałam!😂 Na końcu przytaczam list jednej z nas (60plus) znaleziony na facebooku…bardzo smutny i skłaniający do zastanowienia! Jestem ciekawa, co myślicie na ten temat?

Wracam do rzeczywistości…

A ja wracam do rzeczywistości wokół mnie…dom i ogród istna dżungla i zaniedbanie! Trawa trochę się zazielenia po bardzo upalnych wcześniejszych dniach…muszę jej pomóc się zregenerować! Trzy moje niemoje kotki od razu czekają na dobre jedzonko. Dwie zostały mamami, więc są szczególnie traktowane! Moje pomidory wciąż zielone, dowiedziałam się że mam rozpuścić kostkę drożdży w 10 litrach wody i tym je podlewać! Piszę o tym, bo może ktoś zainteresowany. A teraz ruszam do roboty, żeby już jak najszybciej pisać o tym, co niedawno przeżyłam…

 

List znaleziony na facebooku:

 

Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.

Mieszkam sama, bo mój mąż zmarł kilka lat temu. Teraz nareszcie jestem w domu. Mam dwoje cudownych dzieci: starszego syna i młodszą córkę. I pięcioro wnucząt. Każde jest w innym wieku. Czasami mnie odwiedzają. Ale mimo tak licznej rodziny, w tamtym roku spędziłam wszystkie święta sama. Chociaż dobrze się przygotowałam i byłam gotowa przyjąć wszystkich u siebie w domu – mojego syna i synową oraz córkę i zięcia.

W ostateczności myślałam, że któreś z dzieci mnie zaprosi. Ale tak się nie stało. Najpierw zadzwonił do mnie syn i przeprosił, że do mnie nie przyjadą, bo do jego żony na kilka dni przyjechała jej siostra. Chcą trochę z nią pobyć, pojechać na narty. No cóż, do córki zadzwoniłam sama i pytam, słuchaj, jak planujecie spędzić Wigilię i Boże Narodzenie?

A ona mi spokojnie odpowiada – będziemy w domu, w małym rodzinnym gronie. I, co najważniejsze, nie zaprasza… Najwyraźniej nie należę już do jej bliskiego rodzinnego kręgu. Później córka zapytała mnie, co ugotowałam. A kiedy wymieniłam jej wszystkie przygotowane potrawy, ucieszyła się, że nie będę głodna w święta i się rozłączyła. Wcześniej powiedziała, że ​​do mnie nie przyjadą, bo też chcą odpocząć.

Zrobiło mi się tak przykro… Zrozumiałam, że się zestarzałam i nikt mnie już nie potrzebuje. Mimowolnie przypomniałam sobie, jak opiekowałam się we Włoszech 93-letnim dziadkiem. Każdego roku na Boże Narodzenie wszystkie dzieci, a miał ich aż sześcioro, ze swoimi rodzinami przychodziły do ​​niego. Nie pamiętam, żeby ktoś z nich nie przyszedł, nawet wnuki zawsze były w pełnym składzie.

W takich chwilach patrzyłam na nich i marzyłam o tym, że wrócę do domu i zaproszę na święta moje dzieci i wnuki. Tak starannie przygotowałam się na te święta: ubrałam choinkę, ugotowałam wyjątkowe i pyszne dania. Wyobrażałam sobie, że zmęczę się i odetchnę z ulgą, gdy wszyscy wyjdą. W rezultacie zostałam sama. Dobrze, że chociaż sąsiadka przyszła pośpiewać wspólnie kolędy i chwilę ze mną posiedziała.

Dlaczego moje dzieci nie rozumieją, że teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuję ich opieki i uwagi? Myślę, że niektóre kobiety mnie zrozumieją. Kiedy przeżyłaś już swoje życie i próbujesz dać wszystko swoim dzieciom i wnukom, a w pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że jesteś im obojętna. Może moje dzieci zrozumieją mnie na starość, ale to będzie już za późno. Żyję teraz tutaj i chcę się właśnie dzisiaj czuć jak ukochana mama i babcia, później mnie już nie będzie.

Wstydzę się powiedzieć to dzieciom wprost, pewnie uznają to za kaprysy starości. Chcę, żeby doszli do tego sami, a nie przez moje podpowiedzi. Samotność w święta tak bardzo boli. To strasznie smutne, kiedy dowiadujesz się, że nie jesteś częścią planu swoich dzieci. Jestem po prostu przytłoczona poczuciem niesprawiedliwości. Dlaczego tak jest?

– Nasz Kraj

Jedna odpowiedź do “Życie jest nieprzewidywalne…”

  1. Beata pisze:

    Witaj Elu
    Cieszę się, że już wróciłaś i mam nadzieję, że nadrobisz przerwę w Twoim blogowym życiu. Stęskniłam się za Twoim pisaniem i za cudnymi zdjęciami, którymi nas tu raczysz.
    Twój domek zachwycający i cudnym klimatem!
    Co do dzieci i ich stosunku do starszych rodziców, muszę przyznać że też mam to szczęście że moje dzieci (córka i syn) bardzo o mnie dbają i mogę na nie liczyć. Niestety większość moich koleżanek nie ma tego komfortu…zapracowane i zagonione w życiowej spirali dzieci, nie mają czasu dla rodziców i to jest przykre!

    Pozdrawiam kochana i czekam…i czekam…na nowości!
    Beata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *