Zdrowie otworzyło drzwi….nareszcie!

Ogólna, Pamiętniki EK, Zdrowie i Uroda |

Zdrowie otworzyło drzwi….nareszcie!

Widzicie moją radość?

Widzicie moją radość?! Szkoda,  że tego nie da się przekazać wprost, ale może to radosne zdjęcie tytułowe odda mój stan ducha i umysłu. Już od wczoraj czuje się prawie normalnie, dokucza mi jeszcze niewielki kaszel i lekkie osłabienie…  Widzę jednak,  że drzwi do zdrowia stoją przede mną otworem, więc chętnie przez nie przejdę! Obiecuję sobie, że teraz zadbam o moje zdrowie podwójnie!

Tym razem nie do końca…

Tym razem nie do końca byłam rozsądna…Niestety…Po tygodniu, kiedy poczułam się lepiej –  ruszyłam do Warszawy. Na miejscu okazało się ,że za wcześnie opuściłam łóżko i powinnam jeszcze trochę odpocząć …Wróciło osłabienie i tu u przyjaciółki, musiałam jeszcze dwa dni być na bardzo wolnych obrotach…

Było mi głupio…

Było mi po prostu głupio, że wcześniej obiecałam moim przyjaciółkom, że im pomogę i wciąż przesuwam termin wyjazdu. Teraz wiem, że kiedy zdrowie nie jest na 100% nie można tak ryzykować. Na szczęście wszystko wskazuje na to , że to już koniec moich zmagań. Mój koński organizm ( oby tak dalej!!!) dosyć szybko pokonał Omikrona !

Tymczasem posyłam Wam kilka zdjęć tegorocznej zimy, która mnie żegnała w dniu wyjazdu z Roztocza. Dołączam też kilka życiowych mądrości:

I ku radości oka, kilkanaście piękności natury znalezionych w internecie:

12227206_893486887397121_8374003946557323280_n

 

(Zdjęcia ptaków z internetu)

5 odpowiedzi na “Zdrowie otworzyło drzwi….nareszcie!”

  1. ALICJA pisze:

    Dzień dobry Elu, cieszę się razem z Tobą powrotem zdrowia, bo wiemy jakie ono jest cenne, o czym dawno temu pisał Nasz Narodowy Mistrz fraszek Kochanowski.
    Zdjęcia jarzębiny i jabłuszek w zimowej szacie po prostu zachwycające, faktycznie uroki takiej zimy są dostępne tylko w raju, jak napisałaś o swojej maleńkiej wiosce na Roztoczu w swoim Wstępie o sobie, ale czy to znaczy ,że już opuszczasz ten “Raj” na rzecz niedaleko Szczyrku??
    Chciałam się także pochwalić, że kryżałki w kotłowni się kiszą i czekam z wielką niecierpliwością na ich degustację.
    Chcę Cię także podpytać (wracając do spraw zdrowia) o witaminę D, o której pisałaś w jednym ze swoich postów. Ja podobnie jak Ty mam końskie zdrowie, być może to wynik pojawienia się na świecie w latach pięćdziesiątych, w których dzieciństwo upływało na przeróżnych zabawach podwórkowych, nad stawami, w lesie, na górkach, pagórkach itp, itd. jednym słowem swoje zdrowie opieram na dobrym pożywieniu, aktywności fizycznej i miłości do całego świata, zupełnie nie suplementując, uznając, że wszystko co trzeba dostarczam z pożywienia, powietrza, wody i słońca. Tymczasem sprawdzając sobie poziom witaminy D okazał się niezadawalający, dlatego coraz bardziej myślę o tym żeby jednak coś zacząć brać, tylko nie chciałabym ,żeby to było cokolwiek, ale sprawdzone i dające oczekiwane efekty. czy możesz się podzielić jaką witaminę D bierzesz i w jakiej dawce?? i czy sprawdzałaś ,że jej poziom się poprawił znacząco?

    • Mandarynka Ela pisze:

      Witaj Alicjo,
      Widzę, sądząc z Twojego komentarza, podobnie ( a nawet tak samo!) podchodzimy do dbałości o zdrowie! Ja podobnie jak Ty, do niedawna nie korzystałam z żadnych suplementów, czy witamin w tabletkach sadząc, że natura sama wszystkiego mi dostarczy!
      Niestety moja starsza córka już wcześniej mnie namawiała min do spożywania Vit D3 i jak już wcześniej czytałaś… doprowadziło to do krytycznego stanu poziomu tej wit. w moim organiźmie! Odczuwałam poranne bóle stawów w rękach i stopach i samopoczucie też czasami było nienajlepsze! Odkąd regularnie ją zażywam dolegliwości całkowicie zniknęły. Pani doktor zasugerowała mi, że mam kupować w aptece witD3 LEK ! To jest ważne…Poleciła mi Vigantoletten 2000 i to zażywam, po trzech miesiącach (brałam najpierw dawki uderzeniowe po 8000) miała już dobry poziom D3 ! Tak, że warto…

  2. Mandarynka Ela pisze:

    Alicjo…nie zmieściłam się w pierwszym komentarzu, więc dokończę…Bardzo się cieszę, że zakisiłaś kryżałki i jestem ciekawa Twojej opinii? Ja lubię takie mniej ukiszone po 3-4 dniach, musisz więc sama zdecydować jakie wolisz? Ważne, żeby nic nie wystawało ponad zalewę, można położyć talerzyk…w przeciwnym razie może pojawić się pleśń…

    Powodzenia kochana, pozdrawiam serdecznie…

    • ALICJA pisze:

      Dzień dobry Elu,
      nie miałam dostępu przez 3 dni do komputera, ale też byłam niesamowicie zajęta. Rozpoczęłąm produkcję pierniczków i ciasteczek, którymi potem obdarowuję bliskich i znajomych, robiłam wieńce adwentowe , no i normalna praca w domu, ciągle mi brakuje dnia……
      Bardzo dziękuję Ci za odpowiedź, dzisiaj sprawdzę w aptece, czy mogę dostać taką witaminę D3 bez recepty i też zacznę brać.!!!!
      Degustacja kryżałek nastąpiła i bardzo nam zasmakowała!!!!, dziękuję za ten przepis i faktycznie z olejem i dodatkiem magi jeszcze lepsze. Zakisiłam dwa duże słoje , jeden już się kończy, ale drugi włożyłam do lodówki, żeby zatrzymać kiszenie. Czy Ty też tak robisz czy pozostawiasz w temperaturze pokojowej???
      Pozdrawiam Cię Elu serdecznie…

  3. Mandarynka Ela pisze:

    Witaj Alicjo,
    to taki szczególny czas, że teraz raczej będziemy aż do świat zajęte. Ja wybieram się do Francji na święta ( jak zdrowie pozwoli), ale i tak wcześniej zrobię różne dekoracje świąteczne i co nie co do zamrażalnika, aby było jak wrócę!
    Witaminę D3 dostaniesz na pewno bez recepty i już namawiam, żebyś ją brała to bardzo ważne i potrzebne dla naszych organizmów.
    Cieszę się, że kryżałki Ci zasmakowały…ja jutro nowe zrobię póki jeszcze ich czas…Podobnie jak Ty wstawiam potem do lodówki, żeby zatrzymać nadmierne ukiszenie!
    Czas chyba wszystkim tak bardzo ucieka, że zanim się obejrzymy będą już święta wielkanocne! Szkoda, że nie można go w żaden sposób zatrzymać…niestety…
    Tymczasem serdecznie Cię pozdrawiam i życzę, żeby wszystko Ci się udało bez nadmiernego pośpiechu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *