Przyjacielskie spotkanie w Jedlance…
Ogólna, Pamiętniki EK, Podróże, Wydarzenia |
Przyjacielskie spotkanie w Jedlance…
Dwa dni temu tak napisałam na Instagramie:
Życie jest jak podróż pociągiem z wieloma przystankami, na których wsiada wielu pasażerów. Niektórzy wysiadają na kolejnych stacjach, ale niektórzy wciąż z nami podróżują! Najdłużej z nami (oprócz rodziny) podróżują nasi przyjaciele! Jak dobrze, że w moim pociągu wciąż jest ich tak wielu! To jedno z moich ogromnych bogactw, które posiadam – bezcenne! ❤️Ten weekend spędziłam z kochanymi przyjaciółmi , którzy (niektórzy) podróżują ze mną ponad 40 lat! Tym razem spotkaliśmy się u Ewki w Starej Jedlance …następne karty mojego życia zapisują się pięknymi wspomnieniami! Życzę wszystkim pięknej podróży życia ze wspaniałymi pasażerami !
Ale po kolei:
Ostatnie dni…
Ostatnie dni spędziłam z moimi przyjaciółmi w Starej Jedlance . Parę razy pisałam na blogu, o moich wypadach do uroczego domku moich serdecznych przyjaciół. Gospodarzami tego uroczego miejsca była Ewa ze swoim kochanym mężem Stasiem. Niestety, w ubiegłym roku – nasz kochany Stasieniek- opuścił ziemskie życie i Ewunia została sama na włościach. Po wielu miesiącach układania swojego życia na nowo, wróciła do ich dawnych zwyczajów spotykania się z przyjaciółmi. Mając na uwadze, że jej ukochany mąż życzyłby sobie, żeby nadal była szczęśliwa….stara się, żeby tak właśnie było! Pod koniec ubiegłego roku ( brawo dla niej 72 lata!) wykupiła sobie kilkanaście lekcji jazdy samochodem, ponieważ miała ponad 20 letnią przerwę w prowadzeniu auta. Od razu namówiłam Ewcię, żeby spróbowała samodzielnej jazdy, bo auto- zwłaszcza jak ma się dom na wsi 50 km od stałego zamieszkania- jest niezbędne, daje wolność i niezależność! I udało się…
Ewa sobie radzi…
Ewa radzi sobie fantastycznie…Pogodziła się z trudnym odejściem na zawsze jej ukochanego męża. Tego faktu nie da się zmienić, a życie nadal się toczy. Wytłumaczyła sobie i myśmy też jej wcześniej to zasugerowali, żeby jej aktualne życie sprawiało radość Stasiowi, który na pewno na nią spogląda z góry! I udało się…Tak jest naprawdę łatwiej i nadal można cieszyć się życiem, zostawiając sobie na zawsze miłość w sercu i piękne wspomnienia osoby, której nie ma już u naszego boku.
Tradycyjnie, jak co roku…
Tradycyjnie więc – jak każdego roku – spotykamy się z przyjaciółmi ( Mają, Janem, Irenką, Ewcią) w Jedlance u Ewy, a potem oczywiście u każdej z nas po kolei…W tym roku- trochę w ograniczonym składzie, bo jedna z moich przyjaciółek się rozchorowała…Dom Ewy jest śliczny, przestronny i bardzo wygodny…Ja najczęściej mieszkam na strychu, który jest fantastycznie zaprojektowany dla gości. Czas spędzamy najczęściej na tarasie, tam jadamy posiłki i w pięknym ogrodzie Ewy:
Spowolnię czas, spowolnię sierpień…
Ponieważ założyłam sobie , że spowolnię mój sierpień, więc wyjechałam do Ewy dużo wcześniej (mam do Jedlanki 170km). Zaczynam doceniać życie bez pośpiechu i coraz więcej mam takich dni. Tym razem postanowiłam, że będę się zatrzymywać w miejscach, które z jakiś powodów przykują moją uwagę i sprawią mi radość! Tak też się stało…
Było cudnie…
To była cudowna mała podróż z kilkoma przystankami. Żałuję, że nie mogę pokazać Wam więcej pięknych zdjęć, ale nie zauważyłam, że mam bardzo brudny obiektyw i jak się dobrze przyjrzycie to widać plamy na zdjęciach. Niemniej jednak polecam życie w choć trochę zwolnionym tempie, to naprawdę da się zrobić. Odrzućmy zbędne czynności i dajmy więcej uważności toczącemu się życiu.
Życzę więc wszystkim pięknego weekendu bez zegarka, w zwolnionym tempie!
Dodaj komentarz