Masz mocne zęby, jedź do Lwowa autem….

Ogólna, Podróże, Pokochaj Roztocze |

 Masz mocne zęby, jedź do Lwowa autem….

Widzę po informacjach zwrotnych z Waszej strony, że sporo osób zachęciłam do odwiedzenia Lwowa. Pytacie jak najlepiej się tam dostać, która forma  podróży jest najbardziej bezpieczna, a która najbardziej wygodna. Wiele osób planuje wyjazd autem i jesteście ciekawi jak to wygląda we Lwowie, bo macie różne informacje na ten temat.Jak pamiętacie kochani, ostatnio odbyłam kilka wyjazdów do tego pięknego miasta. Celowo skorzystałam z różnych form podróżowania, aby potem Wam przekazać jak to wygląda w praktyce.

Mój pierwszy raz we Lwowie…

Pierwszy raz wybrałam się rejsowym autobusem:  Tomaszów Lubelski – Lwów na jeden dzień. Pojechałam tam  z moją przyjaciółką Kristi i naszymi dziećmi: ja z córkami, a Krysi towarzyszył jej syn, który przyleciał z Nowej Zelandii – piszę o tym, bo przez ten paszport nowozelandzki  celnicy zrobili nam bardzo dokładną rewizję bagażu, co najmniej jakby między nami znajdował się terrorysta! Wspominając ten czas, sądziłam, że ten pierwszy raz we Lwowie był pięć lat temu ! Z dużym  przerażeniem odkryłam przeglądając  zdjęcia, że to był 2011r, NIE DO WIARY !!! –  ależ ten czas leci ! Rano o siódmej ruszyliśmy i  ok 10 tej byliśmy na miejscu. Ten pierwszy wyjazd potraktowałam jako krótką wycieczkę typowo poznawczą. Chciałam się przekonać sama, czy warto w ogóle to miasto zobaczyć. Muszę przyznać, że czasu było niewiele, bo powrót do Polski tym samym autobusem był już o godz 18 tej. Jednak dla mnie już ten krótki czas wystarczył, aby w tym mieście zakochać się na zawsze.

Jest to pierwsza forma odwiedzenia Lwowa, zbyt krótka, żeby poznać to miasto.

PONIŻEJ LWÓW Z 2011 R i oczywiście nasza kompanija wesoła!

                                                                                                         Takie obrazy ( jak ten powyżej) wzruszają, Łukasz – syn Krysi oddał tej babci swoje śniadanie i trochę moje córki wspomogły finansowo. Babcia popłakała się ze wzruszenia, opowiadając tej pani na zdjęciu , co ją od nas spotkało.

Ten jeden dzień…

Ten jeden dzień spowodował, że zapragnęłam poznać to miasto dokładniej i dlatego też, następnym razem wybrałam się na dwudniową wycieczkę z biurem podróży. Bardzo polecam taką formę na początek, bo podróżując z przewodnikami odwiedziłam tyle miejsc, do których sama nie wiem, czy kiedykolwiek dotarłabym… no i wiedza, którą przekazali przewodnicy była bezcenna. Po takiej wycieczce warto potem podróżować indywidualnie i odwiedzać już tylko te miejsca, które nas najbardziej interesują.

Tym razem byłam z przyjaciółkami i ich partnerami:

Nawet zagłosowałam w polskiej ambasadzie!

 

                                                                                                       Lwów się bardzo zmienia z roku na rok, chociaż tamtejsze kwiaciarki, zawsze te same i z takim samym  smutkiem na twarzy…bardzo wzruszają mnie za każdym razem. I za każdym razem kupujemy u nich kwiaty!

 

Eskapada autostopem do Lwowa…

Kolejną  eskapadę odbyłam w  w ubiegłym roku … autostopem !!! Naprawdę(!)… mój przyjaciel to zaproponował i bez wahania dałam się od razu namówić…tzw jazda spontaniczna i na żywioł, bez trzymanki jak to się popularnie mówi !!! Nie ukrywam, że na tamtą chwilę  zapomniałam: ile mam lat i bez namysłu zdecydowałam się. W końcu od dawna trochę “wygodnicka pani” może popróbować jak to kiedyś bywało ! Do odważnych świat należy: co będzie to będzie ( pomyślałam), ja lubię od czasu do czasu nieprzewidywalność sytuacji!

Na szczęście mieliśmy farta już na…

Na szczęście mieliśmy farta już na samym początku …dojechaliśmy do granicy (zostawiliśmy nasze auto po polskiej stronie) i  podeszliśmy do pierwszego busa tuż przed granicą (dzięki temu nie trzeba było już stać w dużej kolejce), uprzejmy  ukraiński kierowca potwierdził dwa wolne miejsca i za opłatą ( 50zł za os) podwiózł nas pod sam hotel we Lwowie. Swobodne poruszanie się po mieście przez trzy dni, pozwoliło dokładniej poznać różne jego ciekawe zakątki, porozmawiać z ludźmi i poprzebywać wśród nich. Nie ograniczeni czasem , żadnymi narzuconymi planami, czuliśmy niesamowity klimat tego miejsca. Wracając do kraju ,wsiedliśmy do ukraińskiego rejsowego autobusu relacji Lwów – Rawa Ruska ( w Rawie jest granica). Kochani warto takim wehikułem się przejechać, czegoś takiego nie widziałam nawet w “gierkowskiej” Polsce. Było gorąco, jedyną klimatyzacje w postaci małego wiatraczka miał tylko kierowca przed sobą, a padający po 20 min deszcz zmoczył mi cały rękaw, bo w dachu była dziura….Nie, nie myślcie że się wkurzałam…raczej wybuchałam śmiechem i w duchu cieszyłam się, jak w Polsce mamy cudownie i komfortowo ! Ej przygodo…

 

Dzięki swobodzie jaką mieliśmy, można było podglądać codzienne życie Lwowiaków i z nimi rozmawiać, do czego są bardzo chętni!

Wyłowiłam wzrokiem, że w parkach na ławeczkach  przesiaduje mnóstwo szachistów i karciarzy ( najczęściej emerytów), pochłoniętych grą, która wyraźnie sprawiała im dużo frajdy:

 

Własnym samochodem do Lwowa…

Oczywiście wybrałam się też własnym samochodem na ostatniego Sylwestra. Granica przekroczona w mig bo po 15 minutach już jechaliśmy w stronę Lwowa. Droga w miarę dobra, więc szybciutko znalazłam się przy wjeździe do miasta. I czar prysnął natychmiast…niespodziewanie pojawiła się  okropna droga z wybojami, dziurami… trzeba było jechać bardzo ostrożnie…ale to nic na przeciw tego, co czekało  mnie w samym  Lwowie. W centrum większość uliczek wyłożona brukową kostką, ale tak krzywą (!!!), że zęby mi dzwoniły i cała się trzęsłam, nie mówiąc o aucie !!! W pewnym momencie pomyślałam, że ktoś się z nas  rozsypie: albo ja albo auto ! Niewątpliwie poruszając się po Lwowie trzeba mieć zdrowe zęby lub mocno przytwierdzone szczęki i w miarę mocne auto…bo może być kłopot! Jakby tego było mało, trzeba być dobrym kierowcą – nie koniecznie znającym się na znakach- ale wyczuwającym w mig sytuację, żeby pół dnia nie czekać, aż ktoś Cię łaskawie wpuści na skrzyżowaniu…nie ważne, że to Ty  masz pierwszeństwo! Szybko pojęłam tą regułę: kto sprytniejszy ten jedzie i zaczęłam rządzić na lwowskich ulicach!

 

Większość zdjęć z tego pobytu znajdziecie we wcześniejszych postach o Lwowie. Dzisiaj parę dla przypomnienia i porównania : Lwów bardzo się zmienia na korzyść, turystów coraz więcej i na ulicach często już słychać rozmowy w różnych językach. Tego nie było na pewno w 2011 roku. Warto odwiedzić to miasto jak najszybciej, kiedy można jeszcze odnaleźć dużo cudnych klimatów tamtych lat i poczuć atmosferę nie zepsutą  jeszcze całkowicie komercją!

P.S.

Nie bójcie się jazdy samochodem, aż tak źle nie jest ! Szybko wpada się w tamtejszy rytm i tamte zwyczaje. Zawsze można zostawić auto na parkingu płatnym i poruszać się po Lwowie taksówkami, które tam są bardzo tanie ! Jestem ciekawa, jaką formę podróży lubicie najbardziej?! Piszcie do mnie…

 

Polecam poniższy filmik, bardzo przybliża to miasto:

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *