Blokuj dziada natychmiast i ostrzeż koleżanki !

Ogólna, Pamiętniki EK, Wydarzenia |

Blokuj dziada natychmiast i ostrzeż koleżanki !

Byłam w rozjazdach…

Byłam w rozjazdach ponad tydzień czasu, dużo się działo w tym czasie…Odwiedziłam intersujące wystawy i miałam kilka ciekawych spotkań. Min. spotkałam się z Elą, wcześniej poznaną wirtualnie na Instagramie. Od dawna planowałyśmy spotkanie w realu i w końcu udało się! Już na początku dowiedziałam się, że to nie przez przypadek znalazła mnie  w mediach. Wcześniej trafiła na mój artykuł w internecie, na temat oszustów matrymonialnych! To dzięki niemu uratowała przed życiową katastrofą swoją przyjaciółkę! Ona tak bardzo  zakochała się w wirtualnym amancie, że była bliska sprzedaży domu i wszystkiego co posiada, żeby przyszłemu “mężowi” przesłać na konto pieniądze. To była “niewielka” część finansów, potrzebna do sfinalizowania milionowego biznesu …Ponieważ dzisiaj inna moja znajoma, o mały włos nie wpadła w podobne tarapaty – postanowiłam przytoczyć ten wpis sprzed trzech lat! Oszukańczy proceder trwa nadal, więc może kogoś to uchroni przed popełnieniem takiego szaleństwa…

Przypomnienie…

 

Już dawno miałam o tym napisać znając podobne historie moich dwóch przyjaciółek. Cieszę się , że dzisiaj przypadkiem natknęłam się na fb na podobny scenariusz , który przypomniał mi tamte zdarzenia…

Obydwie wpadły po uszy…

Obydwie wpadły po uszy i obydwie zafascynowane odbierały miłosne sms-y i maile z wypiekami na twarzy.  U pierwszej z nich od razu zauważyłam ten charakterystyczny błysk w oku i  bardzo częste ( trochę po kryjomu, bo nie chciała zapeszyć swojego szczęścia)  odpisywanie na wiadomości. Moja przyjaciółka piękniała z dnia na dzień i w końcu tylko mnie postanowiła się zwierzyć,  o co tu chodzi. Marc ( tak się przedstawił)  wysyłając zaproszenie do grona znajomych na fb dołączył swoje foto, na którym widniał bardzo przystojny mężczyzna z synem. Jak się okazało  był “zamożnym wdowcem” ( wszyscy w tej “grze” mają na ogół ten sam status) i oczywiście sam wychowywał swojego 9 letniego syna. Żona tragicznie zginęła parę lat temu w wypadku samochodowym. Przez lata nie myślał o kobietach stłamszony tamtą tragedią….Ale teraz….teraz przyszedł czas na miłość , na prawdziwą miłość , którą ofiaruje właśnie jej –  Kasi – mojej przyjaciółce. Nie będę się tu wdawała w szczegóły , ale po wielu tygodniach zapewnień o swoim gorącym uczuciu i chęci przeprowadzenia się do Polski niemalże przekonał moją przyjaciółkę do wspólnego życia. Oczywiście w między czasie przewijał się wątek ogromnego bogactwa owego “delikwenta”, który obiecywał  bajkowe życie!  No cóż przystojny… zakochany na maksa… i do tego obrzydliwie bogaty ! Niejednej przewróciłoby to w głowie i nie ma się co dziwić,  że ona dosyć szybko wkręciła się na całego w tą wirtualną znajomość !

Stojąc z boku widziałam , że coś tu wyraźnie nie gra…ale nie mogłam tego,  w żaden sposób  uświadomić mojej tak bardzo zakochanej przyjaciółce. Wszystko działo się zbyt szybko , a ona wpadała jak śliwka w kompot w miłosną pułapkę ! Na szczęście w ostatniej niemalże chwili przyleciała z Londynu moja córka Magda i kiedy jej opowiedziałam tą historię powiedziała  : musisz natychmiast ostrzec ją , w angielskiej tv non stop lecą programy na ten temat i ostrzegają kobiety ! Przedstawiła nam  kilka scenariuszy mówiących o tym, co dalej może  nastąpić.. i jeden z nich wkrótce nastąpił !!!. W pierwszej chwili nie mogła wręcz  uwierzyć, kiedy dalszy ciąg zdarzeń zaczął  pokrywać się z jednym z nich. Syn Marka  “miał” wypadek w Dubaju , on- ojciec pracując na platformie wiertniczej na środku oceanu nie mógł mu w żaden sposób pomóc ! “Zdesperowany”  nagłą sytuacją  prosił Kasię, aby wysłała ( zapewniał , że odda z nawiązką) dwa tysiące euro , które są konieczne by uratować życie jego syna . Moja przyjaciółka, która w końcu zrozumiała co jest grane –  szybko oznajmiła temu panu, że ma w Dubaju znajomych lekarzy i chętnie pomoże.  Potrzebuje tylko namiary na szpital , dane syna i…nastąpiła parodniowa CISZA !

Po jakimś czasie Marc zapomniał o tej historii informując , że kończy już kontrakt na platformie i będzie jechał do Polski – do niej , do kobiety za która szaleje ! Całkowicie zapomniał o synu – teraz liczyła się tylko ONA – największa miłość jego życia ! Poprosił tylko, żeby pożyczyła mu przelewając na konto 1000 euro , bo będąc na środku oceanu nie ma dostępu do swojego konta ! Tych rozmaitych historii w celu wyłudzenia pieniędzy było dużo , nie będę ich tu wszystkich przytaczała , bo miejsca mi braknie . Do samego końca walczył jak lew, aby wyciągnąć co nieco od mojej przyjaciółki. Zginął jak przysłowiowa MUCHA ! Niestety dwa miesiące jego starań spełzły na niczym . No cóż ryzyko zawodowe….nie zawsze biznesy wychodzą prawda ?!!!( haha)

No tak to wcale nie jest śmieszne…

No tak,  to wcale nie jest śmieszne…Z tego , co podają statystyki wiele kobiet straciło spory majątek nie tylko w Anglii. Czarusie mamiąc swoje   przyszłe ofiary perspektywą cudownego życia,  często namawiają również , żeby obiekty ich uczuć rozebrały się (do naga oczywiście) dla nich na skype ! Oczywiście  odpowiednio i  podstępnie to argumentując min. swoją tęsknotą za ukochaną , a potem…a potem mają gotowy materiał do szantażu !

A więc uwaga …bądźcie czujne !

Prawda jest taka ( tak podała BBC) , że za tym wszystkim siedzi klika kilkunastu Nigeryjek i to one –  bardziej znając kobiecą psychikę – wplątują niczego nie podejrzewające ofiary w pułapkę, z której trudno czasami się wyplątać. Posługują się w tym niecnym procederze zdjęciami nieżyjących już oficerów Armii Amerykańskiej – dlatego też większość zdjęć panów w mundurach.

Ot ….znalazły sposób na życie i na chyba całkiem niezły biznes( ha ha ) !

Drugą historię mojej następnej przyjaciółki opiszę w osobnym poście. Tym razem amator głodny “prawdziwej miłości” znalazł inny sposób na opętanie bądź co bądź bardzo inteligentnej osoby.

Poniżej wklejam wpis autorki “jedna czwarta włosa ” , która przeżyła podobną historię. Być może z racji tego , że jest dużo młodszą od nas osobą , szybciej zorientowała się w podstępie.

( Jednaczwarta włosa) :

Zanurzając usta w filiżance z poranną kawą delektujesz się spokojem poranka. Bawisz się kosmykiem włosów. Nie przeszkadzają Ci dwie, rzucone niedbale na dywan, puchate skarpetki. Kto wie, może nawet niańczysz kota kolanach i cieszysz się jego beztroskim mruczeniem. Kilka razy przesuniesz kciukiem po ekranie telefonu aby sprawdzić czy jesteś na bieżąco z istotnymi informacjami aby wreszcie poświęcić czas jedynie samej sobie. Błogość. Taki stan umysłu jest wykwintnym luksusem. Pomijam tu oczywiście naturalną kobiecą gotowość do ratowania wiecznie zagubionych w lodówkach mężów, nieustannie głodnych i płaczących dzieci czy ogarniania innych problematycznych obszarów życia.

Kilka dni temu, delektując się właśnie takiego rodzaju poranną błogością odebrałam wiadomość od mężczyzny, który na swoim profilowym zdjęciu prezentuje się w lekarskim kitlu. Przedstawił mi się jako dr Marcin Bogdan. Słowa, za pomocą których się do mnie zwracał wpisane były we wszystkie reguły dobrego wychowania. Zaintrygował mnie takim podejściem. W porównaniu do moronów, którzy po czterech minutach prowadzenia rozmowy z kobietą składają jej propozycję wspólnego, weekendowego wyjazdu do Karpacza, albo niedojrzałych obszczymurków usiłujących namówić kobietę na „randkę” pod murem przy Lidlu (!) byłam mile zaskoczona i wdałam się w rozmowę. Doktorek bardzo się otworzył. Nie mogłam jednak oprzeć się wrażeniu, że jego wiadomości są dziwne pod względem gramatycznym. Zapytałam go o to i okazało się, że w komunikacji ze mną używa tłumacza. Dowiedziałam się, że jest 48-letnim Amerykaninem pracującym aktualnie w Damaszku, w Syrii. Ma 14-letniego syna, wychowuje go sam po dotkliwej stracie żony, która miała miejsce 5 lat temu. Zaznaczył również, że jest chrześcijaninem i ma niemieckie pochodzenie. Przysłał mi kilka swoich zdjęć. Każde z nich przedstawiało przystojnego, wysokiego bruneta o regularnych rysach twarzy, wpisującego się w większość kanonów oczekiwań wizualnych normalnej, gotowej do rozrodu samicy rodzaju ludzkiego. No no no…. pomyślałam, kiedy przyglądałam się fotce widząc w jej tle londyński szpital Saint Thomas, jednocześnie czytając, że to jego ostatnie miejsce pracy. Aktualnie bowiem pracuje na kontrakcie jako chirurg nadzorujący operacje w szpitalu wojskowym, współpracując z wojskiem Stanów Zjednoczonych.

Przez kilka następnych dni zaskakiwał mnie pięknem słów jakie kierował w moją stronę. W pamięci najbardziej utkwiła mi wiadomość, w której podkreślał rolę bezgranicznego zaufania. Pisał, że zaufanie w relacji kobiety i mężczyzny powinno być niczym zaufanie dziecka do rodziców, kiedy zostaje podrzucone w górę podczas niewinnej zabawy, ciesząc się beztrosko, będąc spokojnym w wierze, że zostanie złapane w bezpieczne, rodzicielskie ramiona. No szok! Domorosły poeta. Intuicyjnie wyczuwałam jednak, że coś mi się tu nie zgadza. Zasypywał mnie nadal wiadomościami, towarzysząc podczas codziennych spraw. Widziałam, że próbuje nakłonić mnie do skrócenia dystansu jaki zachowywałam, wyraźnie podkreślając jedynie koleżeński charakter naszych kontaktów. Komplementował umieszczone na moim profilu zdjęcia, pytał o moje emocje, uczucia. Kiedy przeczytałam, że chciałby się ze mną związać (!), że myśli o małżeństwie i zmianie swojego życia dla mnie dostrzegłam jak bardzo cała sytuacja zaczyna przypominać kuriozum. Oczywiście… każda kobieta marzy o poznaniu księcia bajki, który objawia się jak książę na białym koniu i mknie oszalały z miłości nie bacząc na trudności jakie ma do pokonania. Ale z Damaszku? Amerykanin? Moje doświadczenia i zamiłowanie do cynicznego romantyzmu popchnęły mnie raczej w stronę twardej weryfikacji doktorka i jego prawdomówności.

Zaproponowałam abyśmy w naszych rozmowach przeszli na język angielski. Nie jestem może wymiataczką w tej materii ale potrafię rozpoznać czy mam do czynienia z Brytyjczykiem, Amerykaninem czy „ściemniaczem”. W tym przypadku odniosłam wrażenie, że piszę z tym ostatnim. Kompletnie nie używał skrótów, idiomów. Pisał do mnie swobodnie ale stanowczo nie jak Amerykanin. Zapytałam go również czy byłby gotów zamieszkać tu w Polsce i rozpocząć nowe życie. Jakież było moje zdziwienie, gdy napalił się do takiego rozwiązania niczym szczerbaty na suchary, pisząc od razu, jak bardzo mnie kocha. Stwierdził, że jest gotów choćby natychmiast rzucić wszystko i rozpocząć ze mną nowe życie w Polsce. Dodam, że ani słowem nie zająknął się na temat swojego syna (!). Poinstruował mnie natomiast, że będzie mu do tego potrzebne, złożone przeze mnie zaproszenie, dzięki któremu przyleci do Polski. Stwierdził, że stać go na to i że o niczym innym nie marzy. Halo baza – zwiało mi grzywkę. Polska jest przecież sygnatariuszem Układu z Schengen. Amerykanin nie potrzebuje zaproszenia aby tu przylecieć. Zaczął się również tłumaczyć, że nie może do mnie zadzwonić ani połączyć się w trybie video rozmowy. Stwierdził, że nie może korzystać z firmowej poczty ze względu na państwo islamskie ISIS. Jest zmuszony pisać do mnie, korzystając z innego serwera, bo ten wojskowy jest cały czas inwigilowany przez ISIS. No ściema jakich mało. Cały jego romantyzm sprowadził się w moich oczach do rangi wiadra ocynkowanego.

Zrobiło mi się gorąco. Dotarło do mnie, że po drugiej stronie komputera siedzi jakiś fanatyk. Niewiadomo co ma we łbie. Jego jedynym zamiarem jest otrzymanie zaproszenia w celu przyjazdu do naszego kraju. W swojej niewiedzy trafił na mnie – sceptyczną, dzielącą włos na czworo, niedostępną, wietrzącą podstęp babę, która i tak ma w głowie tylko jednego, swojego czarnookiego mężczyznę. Domyślam się jednak, że idąc za ciosem pisał na pewno nie tylko do mnie. Że po drugiej stronie ekranu mógł napotkać na podatny grunt w postaci samotnej, zdesperowanej dziewczyny, która nie ma pojęcia o tym jak okrutni i podstępni potrafią być ludzie. Oraz, w jak podłych czasach żyjemy i z jakim ryzykiem musimy się konfrontować w naszym pozornie bezpiecznym, hermetycznym świecie.

Jeżeli siedzisz gdzieś tam z filiżanką kawy dziewczyno i pisze do Ciebie lekarz czy żołnierz mający na swoim profilu dwa zdjęcia na krzyż, jeżeli wciska Ci głodne kawałki o tym jak bardzo pragnie przyjechać aby Cię poznać, blokuj dziada natychmiast i ostrzeż koleżanki. Być może właśnie zapobiegłaś czemuś co ciężko sobie nawet wyobrazić.

Poczytaj też o podobnych przypadkach, na przykład na tej stronie: https://www.army.mil/socialmedia/scams/

( zdjęcia z netu)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *