Nasze boćki kochane…

Ogólna, Pamiętniki EK, Pokochaj Roztocze |

Nasze boćki kochane…

Trochę mnie mało (o ironio!!!) na moim własnym blogu😉Wiem… i zdaje sobie z tego doskonale sprawę, ale to oznacza jedno : dużo się dzieje w moim realnym życiu, a to jest dla mnie najcenniejsze…dopiero potem są moje ulubione media społecznościowe i  życie wirtualne! Wybaczcie mi więc moi kochani, na pewno Wam napiszę o zmianach jakie nadchodzą, ale jeszcze nie teraz…Trzy dni temu wróciłam z podróży, a już jutro  znowu ruszam w drogę…więc domowych, zaległych obowiązków mam mnóstwo!

Ogród się rozszalał…

Mój ogród wokół domu rozszalał się w wiosennej zieleni i musiałam to wszystko poskromić zawczasu, bo… potem nie jest tak łatwo go ujarzmić! Często chce mi się śmiać, jak różni znajomi, którzy do mnie tu przyjeżdżają  mówią: jaki piękny dziki ogród, jak dobrze że taki masz, bo nie wymaga “zbytniej” pracy ! I tu są w ogromnym błędzie: utrzymanie dzikiego ogrodu jest  nieporównywalnie trudniejsze i bez mojego działania dawno byłaby tu ogromna niedostępna dżungla !

Te zdjęcia przed domem zrobiłam tuż przed dużą burzą, zieleń na tle granatowego nieba stworzyła niezwykle cudne obrazy…szkoda, że komputer odziera zdjęcia z ich jakości, bo w rzeczywistości było o wiele piękniej:

 

Oczywiście kupiłam dużo kwiatów i ziół do posadzenia! Tu ostatki , które czekały do następnego dnia na swoją kolej do posadzenia, bo brakło już siły wieczorem:

Ale wracając do tematu…Bez względu na wszystko – podczas wyjazdu-  nie zapominam o zdjęciach , na które wiem, że wielu z Was czeka…Jak zwykle zrobiłam ich trochę, ale dzisiaj chcę Wam pokazać niektóre z nich, w formie króciutkiej fotorelacji ! Oczywiście to tylko mały skrót mojego wypadu … reszta następnym razem…Całość zamknęłam w bocianich akcentach, bo to one mnie żegnały jak wyjeżdżałam i to one mnie powitały  powracającą na Roztoczu. Kocham boćki i nie wyobrażam sobie polskiej wsi bez ich widoku…zawsze mnie rozczulają…Tym razem w sąsiedniej wsi spotkałam całą ich gromadkę i do razu je utrwaliłam, żeby móc się podzielić tymi widokami.

Opuszczając moją kochaną wioskę – najpierw zrobiłam zdjęcie naszej przydrożnej kapliczki w wiosennej oprawie. Tworzy ona bardzo malowniczy i charakterystyczny na moim terenie obraz ciekawy, o każdej porze roku:

 

A boćki, jak to boćki…hasały po łące, czujnie mi się przyglądając….kiedy podchodziłam bliżej odfruwały dalej:

Przez parę dni zatrzymałam się w pięknym domu mojego serdecznego przyjaciela ( Od 41Lat!, ale szmat czasu) , gdzie przez szklane ściany można było cieszyć się pięknem przyrody. To okolice Mikołowa, koło Tychów – nie przypuszczałam, że te okolice mogą być tak zielone i pełne pięknej natury:

 

W Bielsku- Białej-  mieście, gdzie spędziłam prawie 50 lat mojego życia-  znalazłam prosty sposób: jak się szybko odmłodzić i znowu mieć 18 lat !🤣 To właśnie wtedy, tuż po maturze rodzice kupili czerwonego malucha- pierwsze auto w rodzinie!  Ileż to było radości i wtedy i dzisiaj, kiedy to wspominam!!! Jak dużo zdarzeń sprzed lat przewinęło się przed oczami, kiedy wsiadłam w to wychuchane cacko ! Naprawdę poczułam się w nim jak kiedyś , dawno temu…Byłam wtedy bardzo szczęśliwa( tak mi się wtedy wydawało) i jeszcze bardzo niedojrzała, ale inaczej niż dzisiaj… dzisiaj szczęście inne,  pełniejsze, dojrzalsze…chyba, to prawdziwe ! Dzisiaj wiem, że szczęście ma się w środku w sobie i nie ważne w jakim miejscu jesteś i co jest dookoła Ciebie – to nie ma znaczenia, tak to czuje i odbieram! Wracając do fiacika 126p , do tego w którym siedzę…wszystko tu jest zachowane w oryginale, nawet magnetofon na kasety z utworami z tamtych lat…To pasja mojego serdecznego kolegi Riccarda , który zaprosił mnie na małą przejażdżkę ! Jestem ciekawa, kto pamięta, jak się uruchamiało to autko ? Bo ja oczywiście zapomniałam i przekręcając kluczyk, myślałam że coś tu nie działa, bo nie chciało odpalić!😂

Ten filmik poniżej powstał bez mojej świadomości nagrywania, szykowałam się do zdjęć…a tu masz –  filmik! Ponieważ dawno temu pisałam, że bedę robiła filmiki – niech więc ten –  bez głębszego sensu ,będzie początkiem następnych…

Odwiedziłam też moich serdecznych przyjaciół w Ustroniu, pasjonatów ogrodu z pięknym widokiem na Beskidy. Tu miałam taką małą refleksję, patrząc na pobliskie góry w których jakby nie było, spędziłam większość życia : moje miejsce i serce jest tam, gdzie mieszkam…i mimo tego , że było pięknie –  zatęskniłam za roztoczańskimi równinami…uświadomiłam sobie jak bardzo kocham to miejsce, gdzie teraz spędzam swoje życie !

Niemożliwe, jak bliskie sercu kiedyś miejsca odeszły na tak daleki plan…Może tak jest , że w naszym dojrzałym wieku, to co przeciśnie się przez sito przeżyć i doświadczeń, zostanie dla nas na końcu jako kwintesencja naszego życia ? Być może…

No i na koniec mojej podroży, wracałam zmęczona , ale szczęśliwa do mojego raju…

Jedna odpowiedź do “Nasze boćki kochane…”

  1. HALA pisze:

    Piękne zdjęcia, jak zawsze. Zazdroszczę Ci tych widoków. Pozdrawiam i dużo zdrówka Ci życzę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *