“Jako fotograf dokumentuję jedynie swoją wyobraźnię”. Surrealistyczne, dramatyczne i nie pozbawione humoru portrety gwiazd

Pełne fantazji, nieco marzycielskie i zabawne prace Tima Walkera zdominowały fotografię mody ostatnich dwóch dekad. Ta jesień należy do niego całkowicie – na rynku pojawił się nowy album z jego zdjęciami, od miesiąca w Victoria & Albert Museum trwa pierwsza retrospektywna wystawa jego twórczości, a od wczoraj można oglądać jego pierwszą prywatną wystawę. “Wonderful People” koncentruje się na portretach gwiazd, tj. Tilda Swinton, Margaret Atwood, Timothée Chalamet, Cate Blanchett i Marion Cotillard.

Estetyka Tima Walkera to bardzo kapryśny, pełen fantazji świat. Jego prace, które publikuje m.in. w “Vogue’u”, “W”, “Love” i “i-D”, często istnieją w surrealistycznym królestwie, gdzieś pomiędzy snem a koszmarem. Skala jest wyłączona, kolory są psychodeliczne, a scenariusze ekstremalne, np. para białych koni galopuje przez majestatyczny angielski dom, aktorka Margot Robbie w różowym lateksie jest gotowa zjechać ze zjeżdżalni wprost do pękniętego jajka lub model siedzi w dwupłatowcu wykonanym z… bagietki. Każda scena jest skrupulatnie wykonana przy użyciu rekwizytów, a nie cyfrowej manipulacji, tworząc obrazy w ramach tego, co fotograf nazywa “parametrami niemożliwego”. Walker świadomie manipuluje rzeczywistością: od inspirującej scenografii (tworzonej często we współpracy z scenografką Shoną Heath) i zabawnych rekwizytów po surrealistyczne elementy i efektowne ubrania. – Jako fotograf dokumentuję jedynie swoją wyobraźnię – zapewnia.

Walker upiera się, że jego inspiracje rodem z filmu “Alicja w Krainie Czarów” mają swoje źródło w “tym samym, co oglądamy wszyscy”. – Patrzę na telewizję, czytam, wertuję “National Geographic” i inne gazety, oglądam fotografię dokumentalną i modową, chodzę do kina… Wszystko, co każdy z nas widzi: wysokie, niskie, średnie, a potem to wszystko mieszam – wyjaśnia. Ten sam, pełen fantazji i zabawy, proces robienia zdjęć przeniósł do portretowania gwiazd: jego sławni “poddani” często wydają się zamieszkiwać różne postacie przed obiektywem. Wszyscy, od Kate Moss po Sir Davida Attenborougha, pojawili się w wymyślnych scenach.

Punktem zwrotnym w takim podejściu był rok 2009, kiedy brytyjski “Vogue” poprosił Walkera o sfotografowanie projektanta mody Alexandra McQueena. Zaopatrzył kreatora w trupią czaszkę i poprosił scenografa Andy’ego Hillmana o wykonanie muszki z kości, którą miałby nosić McQueen. Problem polegał na tym, że projektant nie chciał nosić muszki i nie chciał zakładać czaszki na głowę, jak przewidywał fotograf. Nastąpił niezręczny impas. Ale po chwili McQueen wrzucił papierosa do ust czaszki leżącej na stole przed nim. Zapalił kolejnego dla siebie. Portret stał się jednym z najsłynniejszych w karierze fotografa i ikonicznym obrazem McQueena, który zabił się w następnym roku. – Przejęcie kontroli nad tą sesją przez McQueena nauczyło mnie, jak ważne jest, by dać fotografowanemu wybór. Dlatego bardzo lubię wszystkich kreatywnych ludzi, z którymi pracuję. Chcę, aby byli współautorami, cieszyli się z tego i żeby to było widać na ich zdjęciach – opowiada.

W przeciwieństwie do wystawy w V&A “Wonderful Things”, która składa się z nowych zdjęć Walkera, stworzonych specjalnie na potrzeby wystawy i zainspirowanej obiektami ze zbiorów muzealnych – “Wonderful People” zagłębia się w 25-letnie archiwum imponujących portretów Walkera, ukazując inną stronę jego niezwykłego dorobku. “Tim Walker: Wonderful People” w Michael Hoppen Gallery w Londynie potrwa do 25 stycznia 2020