Zanim się rozpiszę na dobre…

Ogólna, Pamiętniki EK |

Zanim się rozpiszę na dobre…

Zanim się rozpiszę na moich blogowych stronach, kilka informacji na temat, co się u mnie działo…Bardzo sobie cenię moich sympatyków i kontakt z Wami jest dla mnie bardzo ważny. Jednak, kiedy dzieje się ciekawie w realnym życiu, pisanie bloga musi trochę poczekać.

Im jestem dojrzalsza, tym bardziej rozkochuję się w życiu, które jest dla mnie najwyższą wartością tu i teraz. Jestem jak bardzo zachłanne dziecko, które jedząc jakiś pyszny smakołyk pilnuje, aby nie uronić ani okruszka! Staram się jeść to, co najbardziej mi smakuje…już nic nie muszę, ale za to mogę żyć tak jak lubię.

Muszę mieć równowagę…

Muszę mieć równowagę…trochę stagnacji, ciszy i spokoju, a potem odzywa się dusza powsinogi i albo gdzieś wyjeżdżam, albo zapraszam przyjaciół do siebie na Roztocze. Taka już jestem …

Przez tydzień była u mnie starsza córka z Londynu. Cieszyłam się, że może u mnie wypoczywać na łonie przyrody do woli. Pracuje jako specjalistka d/s akupunktury medycznej, dla osób po chorobach nowotworowych. Przebywanie i leczenie ludzi – pełnych cierpienia i lęku – jest bardzo obciążające, dlatego ten tydzień był bardzo relaksujący.

W sobotę były w mojej wsi Wianki, tak, tak…te rzucane na wodę (napiszę o tym wydarzeniu w osobnym poście), a potem pojechałam odwieźć córcię na lotnisko do Katowic. Przy tej okazji wpadłam do Ustronia, gdzie odwiedziłam mojego dobrego znajomego, który po paru miesiącach śpiączki wraca ( wbrew prognozom lekarzy) do zdrowia. To też niesamowita historia -świetnego muzyka – o której kiedyś chciałabym tu napisać. Poprzez to  trudne doświadczenie Tadziu ( znamy się 46lat) zaczął patrzyć na życie z zupełnie innej perspektywy. Ostatnio powiedział mi: ludzie nie szanują życia i tego co mają…ile ja muszę teraz włożyć wysiłku, żeby poruszyć palcem, a kiedyś na to nie zwracałem uwagi…

Odwiedziłam w Bielsku…

Oczywiście odwiedziłam jeszcze w Bielsku ( gdzie mieszkałam ponad 40lat) moją młodszą siostrę Ewcię i moją przyjaciółkę, która niedawno wróciła z Nowej Zelandii. Był to dla mnie dosyć intensywny czas, więc na pewno zrozumiecie mój brak czasu na pisanie.

Poniżej moje zdjęcie sprzed czterech lat z przyjaciółką:

A teraz odsapnę i wkrótce odrobię zaległości…

P.S.

Przy okazji pięknie dziękuję Alicji z Małopolski za wspaniałe komentarze, które świetnie uzupełniają moje wpisy. Czytam je z ogromną przyjemnością i zachęcam innych sympatyków do czytania i komentowania. Wystarczy tylko podać swój adres mailowy, który nigdzie nie jest widoczny i od razu komentarz wyświetla się pod postem. Jeśli załączycie jakikolwiek link, wtedy trzeba zaczekać na zatwierdzenie…to tyle!

Serdecznie zapraszam…

Alicjo, to za Twoją sprawką (czy. w komentarzu) włączam ten utwór:

2 odpowiedzi na “Zanim się rozpiszę na dobre…”

  1. Alicja pisze:

    Witam serdecznie!

    Masz rację Elu, trzeba dbać o zachowanie swojej życiowej równowagi. Internet, który jest obecnie dobrym narzędziem do komunikacji na pewno nie zastąpi bezcennych chwil spędzonych z bliskimi oraz bezpośrednich relacji z przyjaciółmi. Czasami przerwa od bloga jest potrzebna aby spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi, naładować baterie lub skupić się na innych aspektach życia. Ważne jest żeby żyć w zgodzie z własnym, wewnętrznym rytmem, z poszanowaniem swoich granic i potrzeb. Bo życie w harmonii ze swoimi wartościami, pragnieniami i emocjami, to przecież umiejętność czerpania z życia tego, co nam dobrze służy i sprawia przyjemność. Dlatego myślę, że dzieląc się sobą ze światem trzeba też pamiętać o ochronie własnej przestrzeni, o czasie na odpoczynek, refleksję i życie Ale cóż jak to zwykle bywa, Nam czyli czytelnikom i sympatykom Mandarynkowego bloga i tak zawsze będzie za mało (“im Ciebie więcej tym mniej…”) i tak będziemy tu zaglądać (bo jakby nie było zawsze też można zerknąć do archiwum) a poza tym i tak będziemy czekać (nie)cierpliwie na Twój kolejny post :).

    Ostatnio wieczorkiem, szperając po necie natknęłam się na wywiad „W życiu trzeba się skupić jedynie na trzech rzeczach: na tym, co muszę, co chcę i co lubię”. Rozmowa z dr Ewą Woydyłło, psychoterapeutką. Zainteresował mnie, więc zacytuję jedno zdanie (nie wiem dlaczego przytaczam akurat to, ale może ono zaintryguje i zaciekawi do przeczytania całego artykułu)- “…Powiem pani jedno, niedługo będę miała 85 lat i od zawsze moim marzeniem było, żeby mieć równolegle kilka żyć. W jednym byłabym kurtyzaną, nie przepuściłabym żadnemu facetowi. W drugim byłabym bibliotekarką, nic bym nie robiła, tylko żyła wyłącznie w otoczeniu książek. W trzecim miałabym sześcioro dzieci, dworek i robiła weki od rana do wieczora. W czwartym mogłabym być naukowcem, w piątym – wielką śpiewaczką… I teraz proszę sobie wyobrazić, że dzisiaj mam już chyba z szóste życie…” (https://zwierciadlo.pl/spotkania/542372,1,ewa-wojdyllo-w-zyciu-trzeba-sie-skupic-jedynie-na-trzech-rzeczach-na-tym-co-musze-co-chce-i-co-lubie.read)

    Dzisiaj nie będę więcej już “truć” , a na zakończenie mojego komentarza przytoczę tekst piosenki pt. “Bo już nic nie muszę” Edyty Geppert – bo to chyba nie jest takie złe przesłanie w tym temacie dla wszystkich “Dojrzałych mandarynek”.

    “Jeszcze kiedyś wstanę
    I gdzieś w podróż ruszę
    Nie wrócę nad ranem
    Bo już nic nie muszę!

    I może w posadach
    Ziemi nie poruszę
    Ale tak się składa
    Że już nic nie muszę!

    Mogę trzasnąć drzwiami
    Wyjść kiedy się duszę
    Wzruszyć ramionami
    Bo już nic nie muszę!

    Głośno krzyczeć mogę
    Płakać gdy się wzruszę
    Zgubić słuszną drogę
    Bo już nic nie muszę!

    I o racje swoje
    Kopii już nie kruszę
    Świata się nie boję
    Bo już nic nie muszę!

    Jeśli się nie skusisz
    To ja cię nie zmuszę
    Bo ty nic nie musisz
    Tak jak ja nie muszę.

    Milutkie trzy słowa
    Jak miód na mą duszę
    Powtarzam od nowa
    że już , że już, że już…
    Nic nie muszę…

    Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,edyta_geppert,bo_juz_nic_nie_musze.html

    Pozdrawiam najserdeczniej
    Ala z Małopolski, tym razem pochmurniejszej i na szczęście mniej upalnej jak ostatnio:).

  2. Mandarynka Ela pisze:

    Uwielbiam podejście do życia i filozofię Ewy Woydyłło, podobnie jak uwielbiałam życiową filozofię jej śp. męża Wiktora Osiatyńskiego. Ja również staram się skupiać na tych samych trzech rzeczach: co muszę, co chcę i co lubię!
    Warto skorzystać i jak najszybciej zastosować, bo kiedy jak nie teraz?

    Pozdrawiam serdecznie, ślę buziaki…Ela

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *