Wróciłam ze Lwowa…z mieszanymi uczuciami

Ogólna, Pamiętniki EK, Podróże, Pokochaj Roztocze |

Wróciłam ze Lwowa…z mieszanymi uczuciami

Moi drodzy wróciłam wczoraj na ojczyzny łono szczęśliwa, że jestem już w moim kochanym wiejskim świecie. Podróż w tamtą stronę minęła błyskawicznie, byłam pierwsza na granicy i po 15 minutach odprawy już mknęłam do Lwowa. Gdyby tak mogło być zawsze,  bywałabym tam naprawdę często! Z tego nasuwa się taki wniosek, że warto przekraczać Ukrainę w świąteczne dni, co potwierdzili mi  również znajomi sąsiedzi.  Pisałam już o moich wcześniejszych pobytach w tym pięknym (dla mnie wciąż polskim) mieście, zachwycając się wszystkim dookoła. Tym razem , a właściwie po raz pierwszy wybrałam się do Lwowa zimowa porą …Brak śniegu , brak roześmianych turystów różnych narodowości, ale też brak letniej roślinności: zielonych drzew , krzewów i kwiatów obnażył dużo smutnych obrazów istniejącej tam biedy. Wiem, że  taka pora nie zachwyca w żadnym mieście, ale tu szczególnie wyłonił się smutny obraz, mimo zachwycającej architektury! Jakby tego było mało , to aura też nie była najlepsza…brrr…nawet okropna ! Było bardzo zimno , siąpił deszcz i wiał wiatr, który potęgował jeszcze uczucie chłodu!

W pierwszej kolejności pobiegłam pod Operę Lwowską, to miejsce sobie najbardziej upodobałam we Lwowie, być może dlatego, że to miejsce kochała moja nieżyjąca mama, która się tu urodziła ?

Niestety przed Operą remont, rozkopane fontanny , a właściwie ich brak sprawiał niezbyt miłe wrażenie…Szkoda, w lecie dodawały tu dużo uroku ! Sam gmach Opery urokliwie oświetlony, a zmieniające się obrazy ocieplały wszelkie niedoskonałości. To właśnie przed Operą rozciągał się bożonarodzeniowy jarmark rozmaitości .

( Poniżej mój króciutki filmik sprzed Opery – muszę znaleźć inny sposób niż przez Youtube , bo wyświetlaja się potem inne. Mam kilka takich filmików jak tylko znajdę sposób jak je wstawić na bloga zaraz to zrobię))

( Zdjęcia nienajlepsze, ale mój aparat nie lubi zdjęć nocą chyba…haha)

 

Oczywiście wśród tłumu “wyłowiłam wzrokiem” nieśmiałą staruszkę i… mam nadzieję , że chociaż w małym stopniu poprawiłam jej nastrój ( dobroczynność ubrana w godność). Pani Stefania mieszka niedaleko Lwowa, ma dzieci które żyją własnym życiem i dla starej matki niewiele mają czasu. Z przyjemnością porozmawiałyśmy i chętnie zgodziła się na zdjęcia dla moich znajomych. A ja wzruszona tym spotkaniem, mogę powiedzieć, że mam następną duszyczkę na Ukrainie, która będzie się za mnie modliła….ot takie spotkanie….

Zapomniałam dodać, że najbardziej radosnym i dominującym akcentem tego wieczoru były migające kolorowymi światełkami baloniki. Wszędzie było ich pełno, sprawiały wrażenie ciepełka i wprawiały w weselszy nastrój:

 

To tyle z pierwszego wieczoru…

   To tyle kochani z pierwszego wieczoru, który dosyć szybko się zakończył ! Nie pomogła gorąca kiełbaska i grzane winko… zimno i przemoczone buty szybko mnie przegoniły i z radością popędziłam do ciepłego pokoiku w pobliskim hoteliku. Przy okazji polecam niezbyt drogi Ekotel ( 70zł/ os za dobę) i najlepiej pokój nr 631. Podaje nr pokoju, bo jest  bardzo przyzwoity i ładny z nową łazienką i nowymi meblami . Oddalony od centrum 2,5 km, obok przystanek tramwajowy, którym można dojechać do centrum. Już wkrótce napiszę jak wyglądała sylwestrowa noc na Rynku ( do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że jeszcze takie są ) i opiszę dalszy ciąg mojego świętowania we Lwowie….

Miłego wieczoru kochani…

 

3 odpowiedzi na “Wróciłam ze Lwowa…z mieszanymi uczuciami”

  1. Katarzyna pisze:

    Witam Pani Elu w Nowym Roku
    życzę szczęścia,zdrowia i dobrych ludzi na drodze.
    Lwów,to słowo dla mnie magiczne,tak jak Kraków,Moi przodkowie pochodzili z okolic Lwowa, i całe przesiedlone życie to ogromna tęskonota za tamtym miejsce , czasem , ludzmi, zarazili mnie tym
    Pani Elu,ogladając Pani zdjecia,mnie równiez towarzysza mieszane uczucia.
    “Rozmowa z księżycem” Włady Majewskiej zna Pani ta piosenkę

    Pozdrawiam
    Katarzyna

    • Mandarynka Ela pisze:

      Witam P. Kasiu , dziękuję za życzenia i również życzę pięknego i szczęśliwego Nowego Roku.
      Muszę przyznać, że Lwów jest dla mnie również magicznym miejscem…to we Lwowie moja babcia
      poznała swoją największą miłość i z tej miłości urodziła się właśnie tam moja kochana mama.
      Niestety… jak większość Polaków musieli opuścić to miejsce, ale całe życie tęsknili za Lwowem,
      za swoim Lwowem. Wystarczyła jakaś wzmianka w tv, a już nie daj boże usłyszały jakieś lwowskie piosenki zaraz pojawiały się łzy i wracały wspomnienia…Nie żyje już dawno moja babcia, nie zyje moja mama…i ta tęsknota teraz została we mnie, chyba zostawiły mi ją w spadku ! Jakby nie było kocham to miasto jak swoje i tylko żal, że nie jest juz nasze chociaż wciąż w nim tak dużo polskości i wciąż tak mało dbałości o nie…
      Pozdrawiam serdecznie…( P.S. nie znam tej piosenki,ale ją odnajdę i posłucham)

  2. Katarzyna pisze:

    Witam,
    p.Elu mamy podobne odczucia a moi przodkowie dokładnie tak samo reagowali,
    We Lwowie byłam tylko chwilę,ale mam go w planach,
    Byłam 70 km od Lwowa w miejscach o ktorych od pieluszki słyszałam opowieści ,piosenki w miejscach gdzie urodzili sie moi rodzice – i tu bardzo mieszaja sie uczucia,ale to temat rzeka
    Pozdrawiam Pania bardzo serdecznie w to świeto Trzech Króli

    Katarzyna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *