Wiejskie życie….nasze lokalne ranczo !
Pokochaj Roztocze |
Nie pamiętam już, czy w moim blogu przedstawiłam Wam nasze lokalne ranczo, ale jeśli nawet tak było, to i tak nic nie stoi na przeszkodzie , aby dopisać ciąg dalszy…. Nasze “chłopaki” nie mają swojej ławeczki, ale za to mają swoją naturalną skarpę , na której spędzają poranki: w poniedziałki, środy i piątki. Dlaczego tak ? Otóż tylko w te dni przyjeżdża do naszej wsi sklepik na “kółkach” , bo innego u nas nie ma i dostarcza miejscowym to, co potrzeba. Przede wszystkim wszystko, co potrzeba naszym ” kolorowym ptakom”, bo tego im nie można odmówić, że na pewno dodają kolorytu naszemu wiejskiemu życiu ! Większą część roku spędzają pod innym płotem, ale kiedy zjawiają się właściciele niebieskiego domku- to już taka tradycja rancza- siadają na skarpie pod niebieskim domkiem ! A ten domek mieści się na przeciwko mojej bramy, a więc co drugi dzień zamiast śpiewu ptaków słyszę zaśpiewy ( charakterystyczne dla gwary tego regionu, jak z filmu Sami swoi) . Oj… przydałby się tu jakiś reżyser, aż szkoda, że takie naturalne talenty się tu marnują ! A te ich teksty…..chyba nawet nie możecie sobie wyobrazić jakie to mądrale ! Poniżej foto z ostatniego lata, zobaczcie sami jak kolorowo i rozrywkowo za moja bramą :
Jesienią jest już inaczej: inny płot, mniej słońca i zimne poranki nastrajają chłopaków bardziej melancholijnie….No cóż, ale tradycja tradycją – fason trzeba trzymać !!!
Tegoroczne lato sprzyja naszym chłopakom pod każdym względem. Pogoda nawet dopisuje, a i rozrywek mają trochę więcej. Większość spotkań mają pod innym płotem, ale ostatnio – na tydzień p r z y j e c h a l i właściciele niebieskiego domku i cała plejada “gwiazd” przeniosła się pod moją bramę. U mnie w odwiedzinach była koleżanka no i tak to się zaczęło : najpierw Helcia przyniosła nam świeżo upieczony i jeszcze gorący pierniczek ! A w tle ranczo czekało bardzo cierpliwie na swoje smakołyki !
A potem to oczekiwanie, prawie czułam przyspieszone bicie ich serc i odczuwałam ich radość nadchodzącego “szczęścia” ! Języki opadały im już poniżej brody, były prawie na kolanach, a oni zachowywali stoicki spokój ! Są niesamowici i mają nieprawdopodobną orientację w terenie , myślę, że nie jeden GPS przy nich by wysiadł ! Kiedy “sklepik” nie nadjeżdżał powiedziałam : może dzisiaj nie przyjedzie ?! Na to ranczo zgodnym chórem odpowiedziało : jest już pod kaplicą, zaraz będzie !!!
I tak było….za 4 minutki Józio już kupował bułeczki…..i nie tylko ! Jeszcze chwila i nastało długo oczekiwane “szczęście ” – jak widać poniżej :
Muszę jednak przyznać, że był to jeden z najszczęśliwszych poranków naszych bohaterów ! Podobno z kim przestajesz, takim się stajesz ( ha ha )….i po chwili dołączyłyśmy z koleżanką do tego grona, żeby poczuć jak to jest na tej niezwykłej skarpie ! Naszych towarzyszy rozpierała duma i radość ! Wreszcie ktoś przerwał monotonię ich spotkań…myślę, że ten poranek na długo zapamiętają !
Lesiu tak się cieszył, że nawet zaczął liczyć dziurki w moich butach….
No i tak…ale to już było….. Na końcu tego spotkania, kiedy emocje, a właściwie procenty opadły – przyszedł moment na refleksję…jak czasami niewiele trzeba, żeby być szczęśliwym !!!! (ha ha )
Dodaj komentarz