Uszka z grzybami i bigos….(2)

Kuchnia, Ogólna, Pamiętniki EK |

Uszka z grzybami i bigos….

P.S.

Tradycyjnie jak co roku, za chwilę wpada do mnie Jadzia z mamą Janinką! Dzisiaj trochę u Zygmusia – mojego sąsiada, a potem u mnie, będziemy w miłej atmosferze robić to, co poniżej w starym wpisie… Za oknem mróz -10st, a w moim domku ogień w piecach robi nie tylko ciepełko, ale też bardzo miłą atmosferę…Małymi kroczkami, nie przemęczając się tworzę świateczne jedzonko. A jak u Was kochani?

Tradycyjnie o tej porze…

Ja kochani – tradycyjnie o tej porze – wklejam mój stary wpis, bo wciąż jest aktualny. W sobotę z Jadzią, jej mamą i ich znajomą zrobiłyśmy mnóstwo uszek z grzybami. Tym razem produkcja przeniosła się do mojego sąsiada Zygmusia (tuż obok mnie) i tam w miłej atmosferze, nie przemęczając się zaliczyłyśmy już jedną z potraw na święta. Przy okazji kochana Jadzia zrobiła pyszny obiadek (mielone pychotka), potem deserek z kawą, a na zakończenie wieczoru drinki zaserwował gospodarz. Nie muszę pisać, że było i pracowicie i wesoło!

Niestety tradycja wspólnych wieczorów sąsiedzkich i tutaj powoli zanika! Mam nadzieję, że my ją podtrzymamy jak najdłużej….

Wracając do uszek…warto zrobić je wcześniej i zamrozić, żeby potem nie mieć nadmiaru obowiązków! Polecam nadal ten prosty przepis na uszka, jest sprawdzony…a uszka pyszne!

Wpis z ub roku:

Zrobiłam dwa farsze…

W tym roku zrobiłam dwa farsze jeden z grzybami, a drugi z mięsem. Mam tego ogrom i już od tygodnia siedzą w zamrażarce! Nigdy sama bym tego nie zrobiła , ale zaoferowały mi swoją pomoc zaprzyjaźnione ze mną córka z mamą, mistrzynie w gotowaniu i pieczeniu! Ależ miła niespodzianka dla mnie! Ja tylko zrobiłam farsz, a one- kochane całą resztę. Na zdjęciu widać takie czerwone niby sitko plastikowe, polecam do sklejania uszek! Może w kształcie są inne niż tradycyjne uszka, ale robi się je bardzo szybko: za jednym razem ok 50 sztuk! Mam więc ich na pewno ponad pięćset, każde uszko z cieniutkim mięciutkim ciastem i z dużą ilością farszu! Mniam! Oczywiście pierwsza partia była od razu poddana degustacji!

Szkoda, że takich wieczorów…

Szkoda, że już takich wieczorów i takiej wzajemnej pomocy praktycznie dzisiaj nie ma! Wieczór był pożyteczny i przy okazji wesoły! Sąsiad z tej okazji ( bo uszka i dla niego były) przyniósł ciasteczka i ajer koniak! Robienie uszek w taki sposób bardzo mi odpowiada, jeszcze będzie wieczór z pierogami! Jak Wam się podoba taki sposób?

Buzie zasłoniłam, bo moje kochane dziewczyny trochę się krępowały , więc spełniam ich życzenie!

 

Już tylko kilka dni do wigilii, więc u mnie dzisiaj czas na uszka i bigos! Całą noc moczyłam – latem nazbierane – prawdziwki, zaraz też uduszę mięska do bigosu, więc…biorę się do roboty! Ponieważ bardzo przypadł mi prosty przepis na uszka, który wykorzystałam w ubiegłym roku, dzisiaj go przypominam kopiując ubiegłoroczny wpis. Przepis jest bardzo prosty, a uszka przepyszne…polecam!

Jak dobrze rozplanować prace…

Jak dobrze prace świąteczne sobie rozplanować i niektóre pracochłonne rzeczy zrobić wcześniej. Jeśli rozciągniemy to w czasie, to ze spokojem bez pośpiechu wszystko zrobimy. Bardzo mi się to przydało w tym roku, bo jak pamiętacie przeziębiłam się i miałam bardzo silna infekcję gardła przez parę dni …i dopiero dzisiaj wróciłam do pełnej formy. Nie mam pośpiechu , bo uszka z grzybami i pyszny bigos zrobiłam już wcześniej i czekają sobie w zamrażarce na święta. Przy tej okazji polecam na Instagramie przepisy pani doktor  adres: @lekarz_w_ kuchni.

Przepisy ciekawe, proste i poparte pięknymi zdjęciami ! Polecam !

A poniżej krótki filmik jak powstawały moje uszka :

Z przepisu pani doktor…

To właśnie z przepisu pani doktor skorzystałam i wyszły mi pyszne uszka. Rzadko robiłam uszka na święta , bo zawsze robiła je moja mama, a kiedy jej zabrakło zamawiałam u znajomej już gotowe. Raz oczywiście sama podjęłam taką próbę, były pyszne ale tak ogromne , że wystarczyły trzy na talerz ! Wszyscy mieli przynajmniej radochę jak mamusia się popisała.

W tym roku spędzając pierwsze święta na wsi postanowiłam większość potraw zrobić sama , a jutro przyjadą moje kochane córki i skończymy w trójeczkę , bawiąc się przy tym dobrze.

Poniżej parę zdjęć z mojej produkcji , udokumentowałam, żeby nikt nie podważył( haha) , że zrobiłam je sama ! Oczywiście dwa ugotowałam i spróbowałam , żeby znowu nie było za dużo radochy z moich uszek !

Zwróćcie uwagę , jaka piękna zima za oknem!!!

Przepis na farsz P. doktor Moniki Bryniarskiej :

Sporą ilość suszonych borowików moczymy przez całą noc w zimnej wodzie, a następnie gotujemy w tej samej wodzie około godziny. Grzyby odcedzamy i mielimy w maszynce do mielenia mięsa używając grubych oczek, żeby grzyby były dobrze wyczuwalne, a nie miazga ! Na niewielkiej ilości oleju przesmażamy drobno pokrojoną cebulkę na złoty kolor. Cebula nie może być przypalona, tylko pięknie pachnąca i dodajemy ją do grzybów. Doprawiamy solą i pieprzem. Dodajemy kilka łyżek tartej bułki, żeby pochłonęła wilgoć z farszu. Lubię tak jak pani doktor –  jak uszka są pieprzne. Ot i cała filozofia.

Przepis na ciasto: wzięłam z internetu bez dodawania jajek. Wyszło delikatne i mięciutkie :

Do miski wsypujemy mąkę, dodajemy sól, jajko( niekoniecznie) i ciepłą wodę (około 100-150 ml). Moja Jadzia miesza wodę z ciepłym mlekiem! Za pomocą łyżki zarabiamy ciasto. Posypujemy blat niewielką ilością mąki pszennej i dokładnie wyrabiamy ciasto. Dodajemy odrobinę oleju rzepakowego i ponownie wyrabiamy.

Ciasto wkładamy do miski, przykrywamy lnianą ściereczką. Odstawiamy na 15 minut do lodówki.

 

Jedna odpowiedź do “Uszka z grzybami i bigos….(2)”

  1. Alicja pisze:

    Witam serdecznie Elu!

    Pokolenie naszych rodziców żyło trochę inaczej, bo w tamtych czasach jednak było trochę inaczej niż obecnie. Jeżeli chodzi o relacje sąsiedzkie, wtedy sąsiedzi spotykali się ze sobą częściej, aby wzajemnie spędzać razem wolny czas np. na wspólnym oglądaniu seriali, meczy albo innych wydarzeń, którymi wtedy wszyscy żyli. Korzystano też chętnie z wzajemnej pomocy sąsiedzkiej, na którą można było wtedy liczyć na co dzień. Relacje między sąsiadami raczej nie kończyły się na grzecznościowym „dzień dobry”, bo dobre sąsiedztwo było pożądane Pamiętam do dzisiaj, że gdy wprowadziliśmy się końcem lat 60 – tych do bloku na nowo powstałych osiedlach, pod nieobecność moich pracujących na zmiany rodziców, nasze sąsiadki Pani Zosia i pani Wisia otaczały mnie swoją opieką. Niestety z biegiem lat powoli nasi dobrzy sąsiedzi zaczęli powoli wyprowadzać się gdzie indziej, choćby z uwagi na zmianę mieszkania na większe. Potem wprowadzały się następne osoby, ale już nigdy nie było takich sąsiedzkich więzów, tak jak na początku zamieszkania.
    Dzisiaj w większości wszyscy żyją znacznie szybciej, są zapracowani, mają mniej czasu na zawieranie i na podtrzymywanie towarzyskich znajomości. Część potrzebuje wyciszenia po męczących, pełnych wyzwań dniach z uwagi, że często czują się na co dzień przebodźcowani, tym wszystkim co się dzieje wokół każdego dnia. Myślę, że to może być jednym z z powodów, dlaczego często nie dąży się do zacieśniania kontaktów z sąsiadami, nawet tymi najbliższymi.
    Ale jeżeli ktoś ma obok siebie takich dobrych i sprawdzonych sąsiadów na których można liczyć oraz samym jest się takim dla nich – to w dzisiejszych czasach jest się szczęściarzem. Jedno jest pewne wszystkim nam będzie się żyło po sąsiedzku przyjemniej i łatwiej, jeśli wzajemne stosunki sąsiedzkie wypełni przynajmniej wzajemna życzliwość i uprzejmość.

    Zostaje mi tylko przytoczyć słowa piosenki:
    ” Jak dobrze mieć sąsiada,
    Jak dobrze mieć sąsiada,
    On wiosną się uśmiechnie,
    Jesienią zagada,
    A zimą ci pomoże
    Przy węglu i przy koksie
    I sama nie wiesz, kiedy
    Ułoży wam rok się.

    Gdy furę zmartwień, kłopotów masz huk,
    Do drzwi sąsiada zapukaj puk, puk,
    Gdy spotkasz wrogów na drodze swej tłum,
    Do drzwi sąsiada zapukaj bum, bum.

    Pożyczy ci zapałki,
    Pół masła, kilo soli,
    Wysłucha twoich zwierzeń,
    Choć głowa go boli,
    A zimą ci pomoże
    Przy węglu i przy koksie
    I sama nie wiesz, kiedy
    Ułoży wam rok się…”

    (Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,alibabki,jak_dobrze_miec_sasiada.html)

    Pozdrawiam cieplutko
    Ala z Małopolski, niestety w moim rejonie bezśnieżnej – choć grudniowej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *