Święta w Alpach…2022
Ogólna, Pamiętniki EK, Podróże, Wydarzenia |
Święta w Alpach…2022
Nietypowe to były święta, bo na dużej wysokości w górach!
Wysoko w górach (ponad 2000mnp), w małym narciarskim apartamencie po…14 godz.podróży(!), zjedliśmy wigilijną kolację!🥰 Może było skromnie, ale cudnie, klimatycznie pod samymi ośnieżonymi szczytami Alp!😁Moje córki zadbały o wszystko( nawet bańki i świece się znalazły) i przy polskich kolędach świętowaliśmy do 23 ciej…Ja padłam najszybciej, zmęczenie mnie w końcu dopadło… Jesteśmy szczęśliwe, bo jesteśmy razem i w miejscu , w którym kiedyś bywałyśmy!!! Szczęśliwego czasu dla Was wszystkich!!!🌲🌲🌲☃️
Każdego dnia…
Każdego dnia szalejemy na narciarskich szlakach. Wszechświat nam sprzyja…jest tak pięknie, dużo śniegu i słońce każdego dnia! Czegoś chcieć więcej? Najważniejsze, że zdrowie i kondycja nam dopisuje! Dzisiaj mój wpis taki trochę nijaki, bo ostatnie dwa dni tutaj i już w niedzielę będziemy w Paryżu! Dzisiaj jeszcze czekam na spotkanie z francuskimi przyjaciółmi, których nie widziałam prawie 30 lat! Emocji więc dużo…do tych tematów na pewno wrócę, jak już będę w Polsce…
A tymczasem kilka zdjęć i filmików z mojego świątecznego pobytu w Alpach:
Refleksyjne momenty…
Są momenty niezwykle refleksyjne, to jeden z nich…dopadł mnie na samym szczycie góry, pod błękitnym niebem i nad chmurami… 🌥️To ogromna radość, mając 63+… stać w tym miejscu, mając świadomość że lada moment poszusuje na dół jak za dawnych lat!!!🎿 Tak tak jak za dawnych lat!!!(Chyba coraz lepiej jeżdżę na nartach!!!😂)Dziękuję Wszechświecie, że mam tą możliwość w każdym aspekcie mojego życia!!!🥰🥰🥰Potwierdzam osobiście, po raz kolejny…WIEK TO TYLKO LICZBA! 🥰Kto jest za łapkę w górę!!!!
To było to miejsce:
Dzień dobry Elu w Nowym Roku,
widoki alpejskie zapierające dech , urzekające, po prostu w takich sytuacjach chwała Bogu sama ciśnie się na usta , chwała i podziękowanie za te widoki, góry, słońce, sprawne nogi pozwalające poszusować w dół, za pobyt z bliskimi za uśmiech ludzi popijających gorącą herbatę z cytryną w górach po zjazdach, to są chwile ,które napawają taką radością, energią, że samo wspomnienie takich przeżytych chwil wywołuje niesamowity przypływ ( a może raczej wyrzut:-)) endorfin, że ma się ochotę przytulić cały świat!!!!!!!!!.
Święta miałaś cudowne, ja też jestem ze swoich bardzo zadowolona, w drugi dzień Świąt zamorsowałam w Wodospadzie Podgórnej pierwszy raz i odczuwałam radość jak ze zjazdu na nartach w słonecznych Alpach!!!!!
Cieszmy się życiem i czyńmy z niego Arcydzieło, jak zalecał w swoich kazaniach Jan Paweł II.
Serdecznie pozdrawiam. Alicja
Dzień dobry kochana…jak pięknie napisałaś o tym, co ja czuję! Tak…. przepełniała i przepełnia mnie ogromna wdzięczność za wszystko, czego doświadczam! Doceniam absolutnie wszystko…wysoko w górach wszystko wydaje się to bardziej widoczne i masz rację …dosyć często rozkładałam ręce i wirtualnie, z ogromną miłością przytulałam cały świat! To było takie oczywiste w tym szczęściu, którego tam doznawałam. Widzę, że czujemy i odczuwamy to nasze życie tak samo…czyńmy więc nadal to Arcydzieło!
Bardzo Ci zazdroszczę morsowania, od roku się przymierzam i jakoś mi się nie udaje! Tam na Roztoczu , obok mojej wsi jest aktywna grupa morsów…Jednak wtedy, kiedy oni morsują mnie tam nie ma!!!! Może mi się uda jeszcze tej zimy, jak wrócę…Póki co, wczoraj wieczorem dotarłam do Paryża i dopiero za parę dni wrócę na wieś!
Dziękuję Ci Alicjo serdecznie za piękny komentarz i pozdrawiam z wiosennego Paryża…