Puk, puk kochani…już wkrótce wracam!
Ogólna, Podróże, Wydarzenia |
Puk, puk kochani…już wkrótce wracam!
Dzień dobry po długiej przerwie kochani…Trwała dłużej niż przypuszczałam, ale pracy miałam masę i jeszcze trochę do zrobienia zostało! Powoli przygotowuję się do mojego blogowego życia, więc jeszcze odrobina cierpliwości i wszystko wróci do normy.
Sierpień przeleciał tak szybko, że nie zdążyłam się nim do końca nacieszyć. Większość dni spędziłam na pisaniu biznes planu pod dotację, o którą się staram. Bardzo dużo było tych dodatkowych dokumentów, które wypełniałam i pod koniec już miałam tego serdecznie dosyć! Kiedyś zrobiłabym to trzy razy szybciej, ale kiedy ma się 6 dekad za sobą na karku, niektóre poczynania idą u mnie trochę wolniej. Jakby nie było…wszystko zrobiłam, co trzeba było zrobić, dokumenty oddałam w piątek i teraz poczekam do 20 września na decyzję. Obojętnie jaka będzie przyjmę, że tak miało być- przynajmniej nie mam stresu z tego powodu.
Wczoraj wróciłam z Warszawy, gdzie radośnie obchodziliśmy urodziny jednej z mojej przyjaciółek. Urodzinowe przyjęcie odbyło się w Bristolu na uroczystym brunchu. Brunch – to bardzo dobry pomysł na spędzenie takiego święta. Połączenie późnego śniadania z obiadem ( przy pełnym wypasie🤣) pozwoliło nam na piękną uroczystość w przyzwoitych godzinach od 12.00 do 17.30. Dla mnie oprócz święta kochanej jubilatki, była to również dobra okazja do spotkania się z przyjaciółmi. Jak dobrze mieć świadomość, że dostałam taki dar w życiu w postaci prawdziwych przyjaciół! Niektóre trwające grubo ponad czterdzieści lat ! To spory kawał czasu, żeby się przekonać czy to prawdziwa przyjaźń. Jestem ciekawa, czy też macie takie skarby ?
Dzisiaj bardzo deszczowy dzień na moim kochanym Roztoczu, za oknem prawie jesienna pogoda i wszyscy narzekają, że brakuje słońca. Ja cieszę się z każdego dnia, który jest mi ofiarowany …byle zdrowie dopisywało. Dla wszystkich, którym brakuje dzisiaj radosnych akcentów posyłam ostatnie spotkane na polu mojego sąsiada słoneczniki. Niech Wam też się ukłonią i spowodują uśmiech na twarzy. Radosnego dnia kochani🤣😍
To już wrzesień koniec wakacji , proszę brać się do pracy. Czekam na nowe zdjęcia i mądre teksty. Pozdrowionka i życzę Ci spełnienia Twoich marzeń. HALA
Dziękuję Halusiu kochana…widzę, że szybko chcesz mnie zapędzić do roboty!(haha) Trochę odsapnę i zobaczę , czy jeszcze trochę lata dla mnie zostało…i na pewno z przyjemnością do Was wrócę!
Serdecznie Cię pozdrawiam z deszczowego dzisiaj Roztocza…
Wracaj Mandarynko, jak można się tak długo urlopować! Brakuje Twoich pięknych zdjęć i mądrych wpisów! Od razu mi raźniej jak dzisiaj zapukałaś!
Czekam niecierpliwie i posyłam buziaki !
Puk, puk….no w końcu Mandarynka zajrzała na swojego bloga, a my tu stęsknieni i żyjący w nieświadomości , co się z Tobą dzieje? Wracaj, pisz i wprowadzaj nas w swój piękny i radosny świat!!!
Od razu mi lepiej, Pozdrawiam Irena
Czy w tym zamieszani9u zajrzałaś do skrzynki na listy?
Iwona
Iwonko, to byłaś TY ? Oczywiście, że znalazłam liścik trochę z opóźmnieniem, bo u mnie wynajmowali domek ludzie z Łodzi. Zastanawiałam się , która Iwonka przemknęła koło mojego domu i nie dała wcześniej znać?! Teraz już wiem i zastanawiam się, czy w tym czasie pan robiący zdjęcia mojego domu nie był Twoim mężem? Ja siedziałam u siostry po przeciwnej stronie ?
Odnalezienie Żyłki i odwiedziny wyszły trochę spontanicznie.Wracaliśmy z urlopu.Nie uprzedzałam o tym pomyśle bo do końca nie mieliśmy pomysłu ,którędy będziemy wracać.
Domek znaleźliśmy, bo przypomniałam sobie bramę.Sąsiad z naprzeciwka nas widział,powiedział ,że Ciebie nie ma i powiedzieliśmy-trudno i dalej w drogę./ponad 460km/
Znalazłam starą kartkę w samochodzie i dlatego była taka”zabytkowa”
Zdjęcia nie robił mój mąż bo oboje byliśmy tam pierwszy raz,ale domek przecudny.
Na gmailu,moje zdjęcie przy figurce.
Pozdrawiam serdecznie.Mam nadzieję na spotkanie w Warszawie.Dasz znać jak przyjedziesz do swoich znajomych a dla nas to już przyjazd do stolicy nie robi problemu.
Iwona
Jestem tak zakręcona ostatnio Iwonko, ze dopiero dzisiaj zobaczyłam ten wpis – mimo tego, że napisałaś o nim w mailu. Teraz rozumię, dlaczego tak się stało…to fakt, ostatnio wciąż jestem w rozjazdach. Dzisiaj juz wróciłam na wieś, ale następnym razem jak będę w Warszawie to dam znać i koniecznie musimy się spotkać.
Cieszę się, że chociaż na moment tu wpadłaś…piękne zdjęcie, ktore mi przysłałaś jest obok kapliczki, której fundatorami jest moja siostra z mężem.
Wszystkiego dobrego kochana i do miłego zobaczenia!