Następnym marzeniem, które spełniłam po 50-ce to była podróż do Portugalii .Czekałam na nią 18 lat ...dosyć sporo. Zwiedzałam wcześniej różne kraje i różne kontynenty, ale Portugalia była jak zaczarowana...ciągle dla mnie niedostępna.
Może trochę w tym mojej winy....normalni ludzie po prostu takie rzeczy planują, a ja kocham spontaniczność i to jest to, co dodaje mi adrenaliny!!!
I tak było tym razem....Spokojne piątkowe popołudnie u Kristi, jakaś herb...
[easy-social-share buttons="facebook,google,twitter" counters=0]
Ostatnio obejrzałam film Wędrówka na Zachód – w reżyserii Tsai Ming Lianga nagrodzony w Wenecji Złotym Lwem. Film ten w Berlinie przyciągnął podobno tłumy widzów ! Jest na pewno inny niż wszystkie , które do tej pory zobaczyłam i bardzo kontrowersyjny.
Już sam początek filmu zaskakuje....pojawia się na ekranie twarz mężczyzny,  który patrzy na nas,  a może gdzieś dalej.... Obserwujemy jego twarz... każdy tik ..... mrugnięcie oka...Nie było...
[easy-social-share buttons="facebook,google,twitter" counters=0]
Nie tak dawno, bo 02.06 zostałam zaproszona na wieczorny raut organizowany przez Ambasadę Włoską z okazji Święta Republiki. Zaprosił mnie na to przyjęcie jeden z konsulów włoskich ( ciekawa znajomość-może kiedyś o niej napiszę).
Na początku, od razu bardzo się ucieszyłam , że mogę uczestniczyć w takim eleganckim wydarzeniu , ale trochę później dopadło mnie dziwne (ha ha) pyt.: co na siebie włożyć? Tym bardziej, że do Warszawy wybierałam się z mojej wsi...
[easy-social-share buttons="facebook,google,twitter" counters=0]
Kochani,  ponieważ nie opanowałam jeszcze wszystkich umiejętności władania blogiem, przez kilka najbliższych dni mogą na stronach znikać zdjęcia lub ulegać zmianie pewne elementy. I tak ma być na chwilkę :)
Ale to wszystko po to, by w późniejszym czasie już wszystko było po mandarynkowemu :)
Za utrudnienia przepraszam, ale oczywiście czekam tu na Was -  w moim mandarynkowym świecie. I oczywiście soczyście pozdrawiam :)...
[easy-social-share buttons="facebook,google,twitter" counters=0]
          Â
Jedną z pierwszych mini podróży po 50-ce, był krótki wypad do Lwowa, rodzinnego miasta mojej kochanej mamy Miśki..(tak pieszczotliwie ją nazywałam, a od trzech lat jest już tylko w moim sercu....)
Ponieważ mam mały domek na Roztoczu, w pobliżu granicy ukraińskiej (14 km) - tu rozpoczęliśmy naszą eskapadę. Wybraliśmy się – tzn. ja z córkami i moja przyjaciółka Kristi z synem, który przyjechał z Nowej Zelandii ( tam mieszka na stałe...
[easy-social-share buttons="facebook,google,twitter" counters=0]