I nawet ON mnie(!) dopadł…

Ogólna, Pamiętniki EK, Zdrowie i Uroda |

I nawet ON mnie(!) dopadł…

Nie uwierzycie kochani, bo mnie samej było trudno w to uwierzyć…To nie jest tajemnicą, że ja szybko toczę się przez życie jak na wesołą mandarynkę przystało! Do dzisiaj nie wiem jak to się stało, ale za którymś życiowym zakrętem zaczaił się na mnie on… wirus…tak, tak…ten wirus! Nie będę mu pochlebiać i go nazywać, ale muszę przyznać, że mimo złej opinii – ze mną obchodzi się dosyć łaskawie! To już szósty dzień tego niezręcznego dla mnie duetu, chociaż kreseczka na testerze już ledwie widoczna…Dziad już ze mną chyba nie wytrzymuje, więc idzie w końcu w diabły…

Początkowe dni…

Początkowe dwa dni był y dla mnie trudniejsze ze względu na wys. temperaturę prawie 39 st…Pierwszego dnia trochę bolała mnie głowa i pojawił się ból gardła.  Aspiryna, wit.C  i woda utleniona na ból gardła (wg J.Zięby) bardzo mi pomogły…do tego dużo piłam…Każdego dnia zaparzałam coś “mądrego” ( pokrzywa, rumianek itp) w dzbanie-termosie. W końcu otworzyłam moje latem przygotowane specjały na taką okoliczność: syrop z sosny, syrop z mniszka, sok malinowy i syrop z mięty. Piszę o tym, bo może komuś taka wiedza się przyda. Przez trzy dni prawie nic nie jadłam…czwartego dostałam wilczego apetytu, więc domowy rosołek poszedł jako pierwszy!

Poniżej: wpadała do mnie Milusia i ze mną oglądała filmy, umilając mi czas:

Wirus pokrzyżował moje plany…

Wirus bardzo pokrzyżował moje plany, ponieważ w sobotę miałam ciekawie zaplanowane moje 63 urodziny!😂😂 Ale czy na pewno wirus ? Człowiek planuje, a Bóg się śmieje…może to właśnie tak miało być???

Spędzę święto w łóżku…

Cóż… spędzę moje święto leżąc w łóżku! – pomyślałam. Ponieważ od dawna mam ogromną pokorę do wszystkiego, co przynosi mi los, absolutnie się tym nie zmartwiłam…Od dawna mam świadomość, że życie to blaski i cienie (stąd moje dzisiejsze zdjęcie) …każdy cień to jakaś  lekcja w moim życiu! Tą lekcję od razu zrozumiałam…muszę znowu trochę zwolnić!

Nawet przez myśl mi nie przeszło, że będzie inaczej… Nie przypuszczałam, że w dniu mojego święta – mimo izolacji- będę tonęła w bukietach róż, jadła urodzinowego torta i przeglądała liczne prezenty !!!! To moi najbliżsi zrobili mi taką niespodziankę, przyleciała nawet córcia z Londynu! Wszystko odbyło się z zachowaniem należytej ostrożności, przez okienną szybę !!!! Odblokowałam tylko zamknięcie okna i wszystko wylądowało na kuchennym stole!

Na szczęście mój domek jest niski i z tarasu przez okno wszystko można było podać! Nie potrafię opisać mojego ogromnego wzruszenia i rozpierającego z radości serca! To skłoniło mnie do zupełnie innych przemyśleń o czym w następnym poście. Jeszcze trochę muszę odpoczywać w dochodzeniu do zdrowia.

Jak dobrze mieć rodzinę, jak dobrze mieć przyjaciół….

Każdego ranka pod drzwiami miałam kosz z drewnem i…co bardzo mnie wzruszyło, bo nawet o to nie prosiłam… butle z ulubioną wodą ze studni….

Przyjęłam mnóstwo życzeń, które dodawały mi sił i wiary w człowieka, której na szczęście nigdy nie utraciłam…

 

„Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.” Jan Paweł II

 Przypomina mi się taki gruziński toast : Jeśli chcesz być szczęśliwy jeden dzień – napij się wina,😁 jeśli chcesz być szczęśliwy przez długie lata, ożeń się (wyjdź za mąż) z miłości,😁 jeśli chcesz być szczęśliwy całe życie….. MIEJ PRZYJACIÓŁ ! 😍Dzięki Wam, będę więc szczęśliwa całe życie !

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *