Morwa….dziękuję Ci !
Pokochaj Roztocze |
Mam trochę czasu, a więc wrócę wspomnieniem do wydarzenia, kiedy moje lokalne ranczo stawiało u mnie płot.
Po paru dniach, kiedy chłopaki odpoczęły i doszły do siebie, zaoferowali pomoc w posprzątaniu resztek, które pozostały po tej robocie. Ucieszyłam się, że w końcu zakończymy ten temat. Do tej operacji została zatrudniona Morwa – koń Lesia , najstarszy i jeden z dwóch żyjących na mojej wsi.
Wprawdzie Lesiu mówił, że Morwa została przyłapana przez policję, że jeździ nietrzeźwa i dostała mandat i zakaz ciągnięcia wozu przez jakiś czas, ale czego się nie robi dla sąsiadki ! Poza tym bardzo silna motywacja ze strony rancza : trzeba zarobić na piwo ! O umówionej godzinie zajechali pod moją stodołę tzn. wjechała Morwa z załadowanym wozem i trzech asystentów.
Praca była nad podziw bardzo zorganizowana i odbywała się w bardzo ściśle określonym rytmie….10 minut noszenie drzewa do stodoły i 15 minut przerwy na papieroska i na beztroskie rozmowy. Najpierw zza płotu, a potem już oficjalnie na fotelu prezesa – zasiadł Kaźmirz i jak prawdziwy szef doglądał, czy wszystko idzie sprawnie.
Aby przedłużyć tą sielankę na moim podwórku, Lesiu wpadł na genialny pomysł. Ponieważ wie, jak lubię Morwę i w ogóle konie – postanowił zrobić mi niespodziankę! Zanim się zorientowałam już siedziałam na Morwie. Nie wiem jak Lesiu to wytrzymał, jest chudy jak przecinek i cud, że się nie złamał jak mnie wsadzał na tego konia…….haha !
Nie wiem , kto się bardziej uśmiał koń czy ja, ale jakoś daliśmy radę ! Zdjęcia nie są może do końca ostre, Kaźmirz robił je po raz pierwszy, ale jak na debiutanta i tak są niezłe !
I tak minął chłopakom jeden z ciekawszych dni w ich życiu….
Dodaj komentarz