La La Land….uważajcie jakie macie marzenia !

Muzyka i Film, Ogólna |

Film, który zdobył aż siedem globów –  wzbudził moją ciekawość i chęć obejrzenia ! Nie zawsze zebrane przez film duże nagrody,  zgadzają się z moją pozytywną opinią na ich temat. Po raz kolejny,  jadąc do kina z Kristi ( moją  przyjaciółką ) zastanawiałam się :  jak będzie tym razem ? Minusem wypadu do kina było moje przeziębienie, ale cóż bilet już wcześniej kupiony, więc postanowiłam zaryzykować ! Dzisiaj wiem, że z powodów zdrowotnych powinnam była sobie to podarować, w kinie było bardzo gorąco, co na pewno też miało wpływ na mój odbiór treści filmu.

58734df9b60b7_p

Od razu zaznaczę,  że film jest musicalem  – ja nie przepadam za tym gatunkiem, ale w tym wypadku muzyczne tło nie narzuca się  widzowi i dosyć subtelnie przewija się przez cały film .  Zwłaszcza –  jeśli ktoś lubi jazzowe klimaty, to   takie są tu przede wszystkim ( chociaż dla mnie za mało) ! Jednym zdaniem : jest to film o trudach bycia artystą i godzeniu swoich marzeń z koniecznością bycia po prostu człowiekiem !  Mimo nie najlepszej mojej formy,  film odebrałam bardzo dobrze i polecam go z pełnym przekonaniem ! Do tego wszystkiego musicie zobaczyć cudownych Emmę Stone i Ryana Goslinga !

d9665ae157c79cad710e170e9375.1000

Poniżej recenzja z Telemagazyn.pl z którą zgadzam się w 100% :

Już sam początek nie pozostawia nam wątpliwości, z jakim filmem będziemy obcować przez ponad dwie godziny. Lato, korek na autostradzie, dookoła zdenerwowani kierowcy, aż nagle… zaczyna grać muzyka, ludzie wysiadają z aut i zaczynają śpiewać oraz tańczyć, a wszystko to zrealizowane w sposób budzący podziw, za pomocą jednego ujęcia, z należytym wyczuciem i rozmachem.

W tym korku pierwszy raz spotykamy naszych milusińskich, którzy dziwnym trafem będą na siebie stale wpadać w przeróżnych okolicznościach. Sebastian (Ryan Gosling) jest niespełnionym muzykiem, który marzy o własnej knajpie, gdzie w tle grałby najczystszy i nieskazitelny jazz, ale póki co sam musi przygrywać skoczne melodie do kotleta, a gdy szef (J.K. Simmons w wybornym epizodzie!) zdecyduje się jednak na zerwanie z muzykiem umowy o zatrudnienie w trybie natychmiastowym, to pozostanie mu granie na keytarze w śmiesznym zespole na różnych uroczystościach. Swoją drogą, scena z zagraniem numeru a-ha – „Take On Me” to mały majstersztyk!

88c9294a4a1103a5f252edd833e5.1000

Aspiracje ma także Mia (Emma Stone), która w przerwach pomiędzy parzeniem kawy w jednej z kawiarń na tyłach studia filmowego, zalicza kolejne castingi, mając nadzieję, że w końcu uśmiechnie się do niej los i będzie miała szansę udowodnić światu, że posiada wielki talent aktorski. Jako, że łatwiej marzyć we dwoje, to raczej nie trzeba dodawać, że z każdym kolejnym spotkaniem Mia i Sebastian mają się coraz bardziej ku sobie. Pal licho nawet, że ona nienawidzi jazzu. Widocznie nigdy nie słyszała naprawdę dobrego numeru.

„La La Land” od strony wizualnej jest arcydziełem. Wycyzelowane kadry, gdzie głębia kolorów łączy się z wigorem i swego rodzaju żywiołowością, sprawiają, że nie sposób od ekranu oderwać wzroku. Każdy detal jest dopracowany w najmniejszych szczegółach, a kolejne kolorowe sukienki Emmy Stone, z genialną żółtą kreacją na czele, od razu zapadają w pamięć, stając się symbolem tego filmu. Chazelle doskonale bawi się kolorystyką, zaczynając od najbardziej niewinnych, młodzieńczych barw, a kończąc na bardziej stonowanych odcieniach, świetnie oddających charakter przedstawianych wydarzeń. Precyzja to słowo klucz, każdy element obrazu jest przemyślany od A do Z.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *